Gwiazdor "Pierwszej miłości" potrafi włamać się do ludzkiego umysłu. Znane aktorki sprawdziły to na sobie

2019-11-22 7:22

Serial „Pierwsza miłość” w listopadzie obchodził 15-urodziny. Z tej okazji ŁUKASZ PŁOSZAJSKI, czyli serialowy Artur Kulczycki podzielił się z nami swoimi najlepszymi wspomnieniami z planu. Opowiedział też o swojej zaskakującej pasji oraz zdradził, jakim niecodziennym eksperymentom poddał ekipę serialu, m.in. Anetę Zając i Joannę Opozdę.

Pierwsza miłość, Artur (Łukasz Płoszajski), Kinga (Aleksandra Zienkiewicz)

i

Autor: ATM Grupa Pierwsza miłość, Artur (Łukasz Płoszajski), Kinga (Aleksandra Zienkiewicz)

- 15 lat serialu „Pierwsza miłość”. Co dla pana znaczą te urodziny?

- To dla mnie potwierdzenie sukcesu, który niewątpliwie udało nam się osiągnąć, bo przez te 15 lat powstało wiele produkcji, które marzyły o tym, żeby być na rynku rok, dwa, pięć - i nie udało im się. Nam się udało być na antenie 15 lat i wciąż przyciągać dużą widownię, więc możemy być z siebie naprawdę dumni i bardzo się cieszę, że jestem częścią tak fantastycznej produkcji.

- Pamięta pan swój pierwszy dzień na planie „Pierwszej miłości”?

- Oczywiście. To były zdjęcia do scen zbiorowych w klubie „Studnia”, gdzie nasi bohaterowie się spotykali i poznawali. Pamiętam, że było bardzo ciepło, i że na planie było wtedy mnóstwo statystów. Pamiętam też, że po każdej jednej scenie od razu biegliśmy przed monitory i podglądaliśmy, jak te sceny wyszły. No i pamiętam, że byliśmy 15 lat młodsi (śmiech).

- W serialu gra pan dość kontrowersyjną postać Artura Kulczyckiego. Powiedział pan kiedyś, że im więcej pana bohater ma na sumieniu, tym większą sympatią widzów się cieszy. Pana zdaniem widzowie wolą czarne charaktery?

- Spójrzmy na jakikolwiek serial amerykański, na przykład „Homeland”. Tu głównym bohaterem jest żołnierz, który chce wysadzić się w powietrze i dokonać zamachu na rząd amerykański. Oglądamy „Breaking Bad”, gdzie bohaterem jest chemik, który produkuje najwyższej czystości metamfetaminę i sprzedaje ją na cały świat, czy „Ojca chrzestnego”, gdzie cała rodzina ma ręce unurzane we krwi. Wielu bohaterów, którym widzowie kibicują – czy to w serialach czy filmach – to nie są pozytywne postaci.

- Widzowie domagają się więc adrenaliny?

- To po pierwsze, a po drugie – nikt z nas nie jest święty. Każdy z nas ma coś na sumieniu, więc kiedy oglądamy takiego bohatera, który ma podobne problemy i próbuje sobie z nimi radzić, bądź dostaje lekcję życia, wtedy my sami również wyciągamy swoje wnioski, czegoś to nas uczy. Wzbudza w nas to jakąś refleksję. Zawsze powtarzam: jaki sens miałoby oglądanie powiedzmy serialu „Pierwsza miłość”, gdzie Artur, zamiast podrywać kobiety, siedziałby w domu i robił weki. Czy to by było ciekawe? Nie sądzę.

- Jak pan wspomina te 15 lat na planie „Pierwszej miłości”?

- To był naprawdę jeden z najpiękniejszych okresów mojego życia, z którym się oczywiście także wiązała przeprowadzka do innego miasta, bo ja się wychowałem i żyłem w Łodzi. Od 15 lat mieszkam we Wrocławiu, czego nie żałuję, bo to piękne miasto. Tych wspomnień jest cała masa. To coś, co na pewno na zawsze pozostanie już w mojej pamięci, bo jest to naprawdę super czas. Gdyby taki nie był, i gdyby w tym Wrocławiu  naprawdę nie zebrała się grupa fantastycznych ludzi, to byśmy nie pracowali ze sobą tak długo, po prostu zajęlibyśmy się inną pracą. A wszyscy, którzy do nas przyjeżdżają z innych miast, na przykład koledzy, którzy na co dzień grają w teatrach w Warszawie czy gdziekolwiek indziej, mówią: „Wow, ale u was jest fajnie”!

- Rozwijał się pan jednak nie tylko jako aktor, ale także w innej, niezwykle rzadkiej dziedzinie. Niewielu wie, że od lat jest pan też mentalistą, czyli potrafi pan czytać w myślach. Skąd taka niezwykła pasja?

- Od zawsze interesował mnie człowiek. Z biegiem czasu zaczęło mnie coraz bardziej interesować, jak działa nasz umysł to, w jaki sposób działamy, myślimy, podejmujemy decyzje, dlaczego można nami manipulować, dlaczego w coś wierzymy itd. Studiowanie tego trwało bardzo długo. Chciałem pokazać ludziom w jaki sposób potencjał naszego umysłu można wykorzystać, jak można bawić się naszym umysłem, jak można nas czytać, przewidywać nasze zachowania. Tak narodził się mój projekt, kanał na YouTube „Haker umysłów”. Nowy rok przyniesie także jego zupełnie nową odsłonę, bo pojawi się na scenie teatralnej już jako biletowane widowisko, na które będzie mogła przyjść cała Polska. Widzowie będą mogli znaleźć się na scenie i przekonać się, czy do ich umysłów także uda mi się włamać. Szykuje się gratka, jakiej dotąd w Polsce jeszcze nikt nie zrobił!

- Czy ta umiejętność przydaje się panu także w aktorstwie?

- Myślę, że tak. Dużo bardziej zdaję sobie sprawę, dlaczego daną postacią kierują takie, a nie inne powody jej działania, dlaczego myśli czy postępuje tak a nie inaczej. Poza tym umiejętności, które zdobyłem, pozwalają mi także bardzo szybko się regenerować, szybciej uczyć tekstu na pamięć, poprawiły moją koncentrację, więc myślę, że mam dużo sprawniejszy umysł.

- Podobno prezentował pan swoje umiejętności mentalisty także na aktorach serialu „Pierwsza miłość”. Sprawdziła je m. in. Joanna Opozda...

- Tak, rzeczywiście Asia zawsze chciała to poczuć na sobie i doświadczyła tego. Na moim kanale na YouTube można zobaczyć film, który został nagrany z Anetą Zając na planie „Pierwszej miłości”. Ona także wzięła udział w takim zadaniu. Jest też Rafał Kwietniewski, który gra Bartka, to był jeden z moich pierwszych eksperymentów. To jest fantastyczna zabawa, ludzie to uwielbiają, a poza tym zawsze wiążę się to z dużą dawką fantastycznych emocji. Życzę każdemu, żeby mógł tego doświadczyć.

- 15 lat i co dalej? Czy ma pan apetyt na więcej?

- Mam! I wiem, że scenarzyści nie pozwolą się nudzić ani nam, aktorom, ani widzom. 15 lat – ja nie wiem, kiedy to zleciało! Grałem kiedyś w teatrze jedną rolę przez 11 lat, ale są też koledzy aktorzy, którzy grają w teatrze jedną rolę niemal dwie dekady. My więc jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ale uważam, że dużo lepiej grać 15 lat w serialu przeróżne sceny i sytuacje, niż przez 19 lat w kółko ten sam tekst, gdzie widownia śmieje się zawsze dokładnie w tym samym momencie. To mnie nudzi znacznie szybciej. Czego nam życzyć? Serial „Star Trek” był kręcony ponad 30 lat i z tego co wiem zaczynają go kręcić na nowo. Ja nam tego życzę. Róbmy to dalej!

Emisja w TV:
Pierwsza miłość
poniedziałek-piątek 18.00 Polsat

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki