- Dobrze się czuję, gdy gram i jestem potrzebna - mówi z uśmiechem Krystyna Kołodziejczyk, dla przyjaciół po prostu „Kiksa”.
Ten przydomek wymyśliła dla niej przed laty, jej przyjaciółka, nieżyjąca już aktorka Zofia Saretok. Nawet bliski przyjaciel pani Krystyny, Adam Hanuszkiewicz , który jeździł do niej z żoną odpoczywać na działkę, gdy ktoś podsunął jej nazwisko do obsady roli w jego sztuce – nie wiedział o kogo chodzi. – No, Kiksy pan nie zna?- usłyszał wyrzut. Ale Kiksę to on znał bardzo dobrze, wielbił i szanował. Tak zresztą, jak wszyscy. Bo aktorka, która niedawno obchodziła 80-te urodziny i jubileusz 60-lecia pracy twórczej jest wyjątkowo pozytywną, zawsze uśmiechniętą i pełną energii osobą, która jak nikt umie smakować życie. Uwielbia swoją pracę, lubi się zabawić, napić wódeczki, opowiedzieć dowcip, a nawet czasem siarczyście zakląć. – Seks i alkohol gwarantem pogodnej starości – żartuje, gdy ją ktoś pyta skąd ma tyle życiowej energii. Ale jak trzeba wysłucha i doradzi. Nic dziwnego, że skupia wokół siebie mnóstwo przyjaciół, którzy w Och–Teatrze urządzili jej wspaniały jubileusz.