Mikołaj Roznerski: Przez Telekamerę straciłem pieniądze [WYWIAD]

2018-06-29 7:09

MIKOŁAJ ROZNERSKI – gwiazda serialu „M jak miłość” - to obecnie jedno z najgorętszych nazwisk w polskim show-biznesie. W serialu gra Marcina Chodakowskiego, który samotnie wychowuje dziecko i walczy o sprawiedliwość. Podczas wizyty na planie zdradził nam, co czeka jego bohatera po wakacyjnej przerwie. Opowiedział nam także o ojcowskim doświadczeniu, kobietach oraz blaskach i cieniach aktorstwa.

Mikołaj Roznerski

i

Autor: Niemiec/AKPA Mikołaj Roznerski

- Nie zachęcasz do aktorstwa?

- Tu nawet nie chodzi o wykonywanie tego zawodu, tylko o całą otoczkę, czyli o to, co się dzieje przy okazji aktorstwa, o całą popularność, która jest, bo są dobre strony aktorstwa i złe strony. Tak naprawdę to jest ciągła walka o byt, ciągłe udowadnianie swojej wartości i bycie poddanym pod ocenę. Gdybym nie lubił tego zawodu, to pewnie bym go nie wykonywał. Lubię grać, ale na szczęście już doprowadzam do takiego momentu, że będę mógł grać nie z konieczności, a z przyjemności.

- Czy myślisz, że musisz sobie jeszcze wywalczać pozycję? Internet cię uwielbia...

- Jeżeli tak jest, to fajnie. Ja jestem poza internetem, nie łechtam się tym.

- Nie czytasz doniesień na swój temat?

- Nie, już nie czytam. Przeczytałem kilka razy i już mi przeszło. Za to, dostaję dowody sympatii od widzów na ulicy i to jest dla mnie ważne, a nie to, czy ktoś uważa, że jestem w „Top 10” czy to „Top 20”, ale jeśli tak jest, to jest mi bardzo miło.

- Jesteś uważany za jednego z najprzystojniejszych aktorów młodego pokolenia. Czy kobiety często cię podrywają?

- Zawsze na takie pytanie trudno mi odpowiedzieć. Tak, zdarzają się takie sytuacje, że rzeczywiście to widzę, ale zastanawiam się, czy to jest reakcja na mnie, jako mężczyznę, czy chodzi o to, że jestem aktorem.

- Jesienią powróci serial „M jak miłość”. Co czeka twojego bohatera w nowych odcinkach?

- Będzie dużo emocji. Mamy pracowite wakacje na planie „M jak miłość”. Nie mogę za dużo zdradzić, bo jesteśmy właśnie w trakcie realizacji następnych odcinków. Mogę jedynie powiedzieć, że Marcin i Ania zamieszkali razem. Jest Szymek, jest córeczka Maja, Iza jest w śpiączce. Natomiast relacja z Izą i z Anią będzie skomplikowana. Stworzyli taki dziwny trójkąt i zobaczymy co z tego wyjdzie.

- Jakie to uczucie być gwiazdą najpopularniejszego polskiego serialu? „M jak miłość” jest najchętniej oglądanym serialem w Polsce…

- Mam tego świadomość, jestem z tego bardzo dumny i gratuluję wszystkim twórcom, producentom i Telewizji Polskiej również. Ja dołączyłem do obsady, kiedy ten serial i tak miał dużą oglądalność, więc samo znalezienie się w tym gronie aktorów i reżyserów to już jest dla mnie wielka nobilitacja. Ja tylko wykonałem zadanie, które zostało mi powierzone. Jeżeli mój wątek jest chętnie oglądany, to tylko się cieszyć z naszego wspólnego sukcesu.

- Dowodem sympatii widzów przede jest wszystkim Telekamera, którą dostałeś w tym roku. Jak zareagowałeś na tę nagrodę?

- Ja tam przyszedłem, bo wydawało mi się, że właśnie jej nie dostanę! Jeszcze przegrałem pieniądze, bo się założyłem, że nie dostanę Telekamery, więc to było dla mnie zaskoczenie. Tym bardziej, że wygrałem taką dużą ilością głosów. A później przyszły wielkie emocje. Byłem szalenie wzruszony i dziękowałem wszystkim najważniejszym ludziom w moim życiu i tym, którzy się tak naprawdę przyczynili do tego sukcesu. Bo to nie jest tylko moja zasługa, ale to jest ciężka praca ekipy, to są producenci, to jest wreszcie mały Staszek. Tak naprawdę połowa tej statuetki jest dla niego. Wypracowaliśmy sobie taką relację, która się sprzedaje w tym formacie. Stachu już w przyszłym roku będzie ją mógł sobie wziąć do domu, bo będzie wiedział, co to jest. A ja dostałem od Staszka prezent, a w zasadzie od jego mamy. To wygrawerowana zapalniczka, taka na benzynę. Nie używam jej co prawda zbyt często, bo traktuję ją bardziej jak eksponat, więc tylko stoi ładnie i parzy na mnie.

- Podczas pracy na planie widać, że rzeczywiście macie świetny kontakt ze sobą. Jak się pracuje z takim małym aktorem?

- Znam go od pierwszego miesiąca. Stachu już ma ponad trzy lata. Ja mam siedmioletnie dziecko, więc z racji doświadczenia wiem, jakie są trzylatki. Wiem, że już ma taki okres buntowniczy, trzeba go trochę podchodzić pod włos. Mam z nim jeszcze taką relację i cieszę, że mnie słucha. Nie wydaje mi się, że on mnie traktuje jak tatę, raczej jak starszego brata. To jest mały, fajny człowiek. Rośnie przyszły aktor! Na razie lubi tutaj przychodzić bo jest rozpieszczany, ale wydaje mi się, że nie ma jeszcze świadomości, że bycie aktorem to naprawdę ciężka robota. Szczerze? To nie życzę mu tego. Niech będzie sobie dziecięcym aktorem, to jest fajne.

Dzisiejsza Lorąns&Miszel ? gramy "Kłamstwo" w Łomiankach ??? @mroznerski @spektakl Post udostępniony przez adatoniewypada (@adriana.kalska)

- Kilka miesięcy temu okazało się, że twoje serce znów jest zajęte. Spotykasz się teraz ze swoją serialową partnerką Adrianą Kalską. Czy to praca na planie was połączyła?

- Może nie będę opowiadał jak to się zaczęło. Zostawię dla siebie. Z Adrianą się znamy już dłuższy czas, znaliśmy się jeszcze zanim spotkaliśmy się na planie „M jak miłość” i nasza historia tak się rozwijała, rozwijała, aż po prostu rozwinęła się do tego momentu, w którym jesteśmy teraz.

- Czujesz, że masz teraz swoje pięć minut?

- Czuję, że pracuję. Jak aktor pracuje, to znaczy, że prawdopodobnie jest brany, jest w jakiś sposób lubiany i po prostu jest na niego popyt. Ja mam taką rezerwę z tyłu głowy, że to jest tylko chwila, która kiedyś się skończy. Dlatego nie obrastam w pióra i nie rozkładam pawiego ogona. Po prostu robię swoje i cieszy mnie, że to jest w jakiś sposób doceniane.

Emisja w TV:
M jak miłość
poniedziałek-piątek 8.35 TVP Seriale
sobota-niedziela 7.00 TVP 2

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki