Patrycja Markowska: "Ludzie sprawdzają się dopiero w trudnych warunkach"

2020-03-14 15:33

Gwiazda rockowej sceny PATRYCJA MARKOWSKA znów pokaże pazury, tym razem w programie „Ameryka Express”. Dzięki ekstremalnej wyprawie na drugi koniec świata udało jej się przekroczyć własne granice. Wspomina też najtrudniejsze i najbardziej wzruszające chwile w podróży.

M jak miłość, odcinek 1492: Patrycja Markowska

i

Autor: MTL Maxfilm M jak miłość, odcinek 1492: Patrycja Markowska

- Jako wokalistka rockowa przyzwyczaiłaś nas do zadziornego, przebojowego wizerunku. Czy  podróż do Ameryki Południowej, w której wzięłaś udział, pokaże nam ciebie także z innej strony?

- Wydaje mi się, że pokaże mnie taką, jaka jestem. Nie jest to miejsce na kreację, na udawanie. Zresztą ja sama nie mam tego w naturze. Dodatkowo, kiedy przychodzą kryzysy, na przykład po nieprzespanej nocy, albo kiedy jesteśmy naprawdę głodni lub wymęczeni brakiem noclegu, bo i tak się zdarzało, to naprawdę nie da się udawać przed kamerami kogoś innego. A jeśli mowa o pokazaniu prawdziwej twarzy, to przyznam, że dla mnie ten program był też wyzwaniem z takiej czysto kobiecej perspektywy. Kompletny brak makijażu, ułożonej fryzury, do tego dochodzi zmęczenie.

- Pokazanie się przed kamerami bez scenicznej stylizacji pewnie nie było łatwe...

- Było to pewne wyzwanie (śmiech). Choć to zdecydowanie niewielki koszt w porównaniu do zysków. Bo program to prawdziwa przygoda w totalnie hippisowskim stylu i wspaniałe spotkanie z ludźmi. Okazuje się, że w trudnych warunkach między ludźmi zaczynają się dziać bardzo fajne rzeczy. I choć budzą się napięcia i konflikty, to trudne warunki sprawiają, że przede wszystkim rodzą się przyjaźnie i prawdziwa bliskość. Nawet z kimś zupełnie obcym, spotkanym na drodze. Najbiedniejsi ludzie w Ameryce pomagali nam najchętniej. To było niesamowite. Dzięki tej podróży przekonałam się, że brak kalendarza i telefonu powodują, że żyje się po prostu pięknie.

SE TV 11 Wywiad

i

Autor: Materiały prasowe

- Co cię skłoniło, by zostawić komfortowe, dostatnie życie w Polsce, by przebywać Amerykę Południową mając w kieszeni zaledwie jednego dolara na dzień?

- Wydaje mi się, ze taka perspektywa jest fascynująca dla każdego wrażliwego, ciekawego ludzi i świata człowieka. Nie mieć wspomnianego już kalendarza, pojechać w nieznane, poznać nowych ludzi, zmierzyć się z własnymi słabościami, zobaczyć przepiękne miejsca nie z hotelowej perspektywy, ale w czasie podróży autostopem? Wow! Takie życie jest mi bliskie. Odpowiadało mi więc przesłanie tego programu. Dzięki niemu dowiedziałam się na przykład, że umiem strzelać i że jestem w stanie przejść przez most podwieszony na wysokości kilkuset metrów. Wspaniale jest móc przekraczać własne granice.

- Czy to znaczy, że udało ci się w tym programie zaskoczyć samą siebie?

- Jak najbardziej! Bo tego, że tak dobrze poradzę sobie w strzelaniu, się akurat nie spodziewałam. Zaskoczyło mnie też, że także fizycznie dałam sobie radę. Do Kolumbii pojechałam z koleżanką Żanetą Luberą. I z perspektywy czasu nie wyobrażam sobie przeżyć tej podróży z nikim innym, bo Żaneta była super kompanem. Myślę, że fajnie się uzupełniałyśmy i byłyśmy nawzajem dla siebie dużym wsparciem.

- Wasz duet to jedno, ale trzeba przyznać, że w tej edycji zebrano niesamowity tygiel barwnych, ale też skrajnie różnych osobowości, na pierwszy rzut oka nie mając ze sobą nic wspólnego.

- To prawda, ale właśnie ta różnorodność ludzi jest dla mnie siłą tej edycji. To, że jest Różal, który jest prawdziwym fighterem, że są przepiękne młode dziewczyny, bracia Collins, którzy prowadzą program motoryzacyjny, że są aktorzy - Grażyna Wolszczak, Paweł Deląg. Wszyscy oni to zupełnie, skrajnie wręcz, różne planety. Ale to jest właśnie piękne.

- To znaczy, że udało wam się znaleźć ten wspólny język?

- To jest mało powiedziane! My po prostu stworzyliśmy piękną, zgraną drużynę. Nie było kopania pod sobą dołków czy zaciekłej rywalizacji po trupach do celu. Zamiast tego wspieraliśmy się. Pamiętam, jak bracia Collins w pewnym momencie otrzymali immunitet i dostali obiad, podczas gdy my nie mogliśmy jeść, więc się nimi podzielili. To są niezwykłe gesty! Ludzie sprawdzają się dopiero w trudnych warunkach.

- Jak poradziłaś sobie z rozłąką z bliskimi w tym czasie?

- To było dla mnie bardzo trudne, bo ja jeśli przez dwa dni nie widzę syna, to już się źle czuję. Z moim partnerem Jackiem jesteśmy bardzo blisko, więc to również było dla mnie trudne, ale za to pięknie się wraca po takiej przygodzie. Jest co opowiadać, są piękne zdjęcia… A poza tym cudowne było to, że oni przez cały czas trzymali za mnie kciuki. W pewnym momencie mieli kryzys, bardzo tęsknili i zadzwoniłam wtedy do nich, ale nawet wówczas słyszałam od nich tylko: „Walcz dalej!”.

- Z czego byłaś najbardziej zadowolona po powrocie do Polski?

- Jestem zadowolona, że przeżyłam piękną przygodę, która na zawsze zostanie pod moją skórą, że zobaczyłam te wszystkie miejsca i poznałam takich ludzi.


Emisja w TV:

Ameryka Express 
środa 21.30 TVN

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki