"P.S. Kocham cię"

Trzydziestoletnia Holly (Swank) myśli o dziecku, ale się go nie doczeka. Jej mąż Gerry (Butler) umiera niespodziewanie na raka. Pozostawia jednak listy, które docierają do niej zza grobu.

Opowieść zaczyna się dość oryginalnie, więcej tu psychologicznej prawdy niż w przeciętnej komedii romantycznej. Chociażby w scenach początkowych, gdy w sposób tylko lekko komediowo przerysowany uczestniczymy we wręcz zajadłej małżeńskiej kłótni.

Także pomysł, by listy zmarłego męża były jednocześnie błogosławieństwem, ale i przekleństwem dla bohaterki, wydawał się nośny. Ale do czasu, ponieważ niepostrzeżenie zaczyna triumfować sentymentalizm wymieszany z komicznymi scenkami z udziałem koleżanek bohaterki, gdzie bryluje zwłaszcza Lisa Kudrow. A mania kończenia każdej sceny - poważnej, smutnej czy obojętnej, dowcipną puentą staje się wraz z rozwojem akcji irytująca.

Co prawda trochę szkoda inwencji doświadczonego scenarzysty i interesującego reżysera. Szkoda też talentu Swank, obsadzonej wreszcie w roli odmiennej niż walcząca o przetrwanie chłopczyca.

Jednak mimo tych wszystkich ułomności film nie jest zły!