"Rozmowy nocą"

Dwójka młodych i nieco zagubionych ludzi - Bartek (Dorociński) i Matylda (Różczka) spotyka się dzięki niecodziennemu prasowemu ogłoszeniu danemu przez dziewczynę.

A jednak można! Całkiem dowcipnie, całkiem niegłupio. Dramatycznie wyjałowiony gatunek, jakim jest komedia romantyczna, zwłaszcza rodzima, może nie zalśnił tu jakimś oślepiającym blaskiem, ale ukazał jednak swoje zapomniane ostatnio powaby. To zasługa zręcznie unikającego oczywistości scenariusza, traktujących rzecz serio aktorów, a także sprawnej reżyserii.

Maciej Żak nauczył się od czasów mocno irytującej "Ławeczki" płynności opowiadania, nieulegania pokusom tanich sentymentów czy jeszcze tańszych wygłupów. Ze znanych i - szczerze mówiąc - dość zgranych składników udało się stworzyć ciepłą całość, niepozbawioną całkiem bystrej obserwacji obyczajowo-psychologicznej.

Wykorzystano schemat "romansu na opak". Otóż atrakcyjna Matylda bardzo chce mieć dziecko. Poszukuje więc "dawcy", ale chce, by był on też sympatyczny. Trafia na bardzo prawdziwie nieśmiałego, lecz uroczego faceta.

Najlepsze w filmie jest to, że antagonizm pomiędzy dwójką bohaterów jest wiarygodny, a nie tworzony sztucznie i z wysiłkiem. Ich fascynacja wcale nie wyklucza późniejszych kłopotów.