Kamil Durczok w maju br. przegrał proces z tygodnikiem "Wprost", który zarzucał dziennikarzowi mobbing i molestowanie seksualne. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo przeciwko magazynowi w sprawie artykułów „Ukryta prawda” oraz „Nietykalny”, które ukazały się lutym 2015 roku. Durczok domagał się wówczas 2 milionów złotych odszkodowania.
Teraz "Wprost" opublikował uzasadnienie, które sporządziła orzekająca w tej sprawie sędzia Anna Tyrluk-Krajewska. - Zdaniem sądu należy stwierdzić, że z punktu widzenia definicji molestowania zawartej w kodeksie pracy zachowanie powoda miało znamiona molestowania, wobec czego przytoczone wypowiedzi powoda wpisywały się w kontekst publikacji poświęconych temu problemowi - czytamy w tygodniku.
Chodzi o sprawę molestowania dziennikarki TVN w jednym z warszawskim klubie "Tango". - Rozmawiający siedzieli blisko siebie, w zaciszny miejscu – Kamil Durczok mówił o swojej chorobie, że idzie na badania, że lekarz coś mu wykrył, odpiął koszulę, pokazywał na tors i powiedział, że jest coś nie tak. Wygłosił uwagę, mówiąc o koleżance, która akurat tańczyła, że chętnie by się wśliznął pomiędzy jej uda. Odchodząc, zapytał, czy pojedzie do niego do domu, i oświadczył, że nie ma majtek pod jeansami lub że nie nosi majtek pod jeansami - publikuje "Wprost" dalszą część uzasadnienia.
Nie był to odosobniony przypadek. Według sądu, Kamil Durczok miał zapraszać do siebie także trzy inne kobiety, które pracowały w TVN. - Zaproszenia otrzymały podwładne powoda: dwie stażystki i jedna dziennikarka– ustalił Sąd Okręgowy w Warszawie.