Seksbomby PRL-u: Krystyna Janda jak trzeba, to się rozbiera

2013-07-23 4:00

Krystynę Jandę (61 l.) reżyserzy rozbieraliby częściej, ale ona tak łatwo nie dawała ściągać z siebie ubrań. Według portalu Nudografia.pl pokazała się w 18 nagich scenach i pobiła takie piękności, jak Barbara Brylska (72 l., z liczbą 15 scen) czy Marta Klubowicz (50 l., 11 scen). I zawsze wyglądała apetycznie.

Podziwialiśmy jej talent, urodę i ciało w takich filmach jak "Bella Donna", "Przesłuchanie", "Dyrygent", "Granica". Piękna, smukła, z naturalnymi kształtami. Nie skąpiła widzom swoich wdzięków, jednak nigdy nie rozbierała się ot tak, bez namysłu i artystycznej potrzeby.

>>> Krystyna Janda dostanie 1600 zł emerytury

- Odmawiałam (młoda aktorka) roli, jeśli uznałam, że zdanie, które mówię w scenariuszu lub sztuce, godzi w mój światopogląd, etykę, narusza moją intymność lub godność, mimo że grałam rolę, postać, nie grałam siebie - zwierza się na swojej stronie artystka i dodaje, że sceny rozbierane były omawiane zawsze szczegółowo. - Zanim podpisałam umowę, zanim zaczęliśmy kręcić, reżyser uważał za swój obowiązek porozmawiać ze mną i wyjaśnić mi, uzasadnić ich konieczność. Podpisywałam, że się na nie zgadzam, ale jeśli reżyser wymyślił nową scenę, której nie było w scenariuszu, lub zasadniczo zmienił koncepcję tych scen, mogłam odmówić jej zagrania. I nieraz odmawiałam - opowiadała.

A czy nadal rozebrałaby się?

- Dziś zagrałabym w takiej scenie (...) jeśli temat byłby równie ważny, a scena artystycznie uzasadniona i niezbędna - jak w "Przesłuchaniu". O wstydzie w takim wypadku nie ma mowy - wyznała jeszcze nie tak dawno aktorka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają