"Twoja Twarz Brzmi Znajomo" wraca jesienią! Kacper Kuszewski o ZMIANACH w nowych odcinkach

2020-08-14 16:09

Po wielotygodniowej przerwie spowodowanej pandemią uczestnicy 13. edycji show „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” są już gotowi, by znów stanąć do muzycznej rywalizacji, a zdjęcia do programu ruszyły na nowo. O tym, jak teraz wygląda praca na planie i co zmieni się w jesiennych odcinkach opowiedział nam jeden z jurorów - KACPER KUSZEWSKI.

Kacper Kuszewski. Znów będzie gorąco

i

Autor: Dariusz Gałązka/Akpa Kacper Kuszewski z jurorami programu TTBZ
Aleksandra Niedźwiedź o nowym serialu TVN "Królestwo kobiet"

- 13. edycja okazała się bezprecedensowa w historii programu. Kiedy rozpoczynała się w marcu, nikt nie spodziewał się, że program po 2 odcinkach zostanie zawieszony aż do odwołania. Jak państwo odnaleźli się w tej niecodziennej sytuacji?


- To było dla nas trudne i bardzo smutne, tym bardziej, że nie wiedzieliśmy jak długo potrwa ta przerwa i czy uda się potem wznowić program w takim samym składzie. Wtedy zresztą niczego nie byliśmy pewni, rzeczywistość zmieniała się z dnia na dzień, co chwilę przychodziły inne informacje. Najpierw dowiedzieliśmy się, że w studiu na nagraniach będzie tylko 50-osobowa publiczność, później, że w ogóle nie będzie publiczności, aż wreszcie zapadła decyzja o wstrzymaniu naszego programu, podobnie jak wielu innych telewizyjnych produkcji. Jedyne, co mnie ucieszyło, to że nie musieliśmy nagrywać przy pustej sali, bo zupełnie nie umiałem sobie tego wyobrazić. Przecież w tym programie spotkanie uczestników z żywą publicznością jest najważniejsze! Dobrze więc, że zaczekaliśmy, aż widownia będzie mogła wrócić. No i się doczekaliśmy!


- Czy nowe odcinki będą się w jakiś sposób różnić od tego, do czego widzowie byli dotąd przyzwyczajeni?


- Podczas zdjęć do pierwszego od wybuchu pandemii odcinka na widowni mogło zasiąść bardzo niewiele osób i choć wiem, że dawały z siebie wszystko, miałem poczucie, że to nie jest tak do końca to. Lubię, kiedy atmosfera w studiu jest gęsta i gorąca, trudno osiągnąć ten efekt, gdy sala jest w trzech czwartych pusta. Na szczęście w kolejnym odcinku widzów było już więcej, wszyscy oczywiście mieli maseczki na twarzach, jednak szybko się do tego przyzwyczailiśmy. Trudniej było nam przywyknąć do obowiązującego na planie reżimu sanitarnego. To duże wyzwanie, bo przy tym programie pracuje cały sztab ludzi. Myślę jednak, że mimo tych wszystkich zmian i trudności, efekt, który zobaczą widzowie na ekranach, będzie równie wspaniały, jak przedtem. W dodatku poziom tej edycji jest bardzo wysoki.

- Czy wielotygodniowa przerwa w nagraniach wpłynęła w jakiś sposób na uczestników? Zauważył pan, jako juror, jakąś różnicę w ich występach?


- Zauważyłem dwie rzeczy. Po pierwsze, po długich tygodniach izolacji uczestnicy są wypoczęci, pełni sił i bardzo spragnieni artystycznych wyzwań. Cieszą się, że znów mogą stanąć na scenie i tę ich radość się czuje! Po drugie, wrócili jakby mniej spięci. Pierwsze odcinki zawsze są dla uczestników bardzo stresujące, bez względu na to, jak duże mają doświadczenie sceniczne, sam świetnie to pamiętam. Przed przerwą nagraliśmy cztery odcinki, więc teraz, po powrocie, wszyscy już wiedzą, co ich czeka. Są oswojeni ze studiem, ekipą i całym procesem przygotowania występu i chyba nie odczuwają takiego stresu, jak na początku. Trochę się nawet bałem, że poziom adrenaliny za bardzo opadnie, ale u nas nie ma na to szans! Ten program stawia takie wyzwania, że temperatura emocji szybko wróciła na najwyższy poziom. Widzowie na pewno też to poczują.


- Czy dostrzegł już pan wśród uczestników osobę, która pana zdaniem, ma szansę na zwycięstwo?


- Trudno powiedzieć, na razie poziom jest bardzo wyrównany. Poza tym ten program jest pełen niespodzianek. Czasem po kilku pierwszych odcinkach, gdy wydaje nam się, że wiemy już kto będzie liderem, nagle wszystko wywraca się do góry nogami! I to jest właśnie piękne, niczego nigdy nie można być pewnym. Często ci, którym na początku nie idzie za dobrze, nagle dają taki występ, że wszyscy zbieramy szczęki z podłogi! Wystarczy spojrzeć na poprzednią edycję. Jej zwycięzca, Adam Strycharczuk, jeszcze w piątym odcinku był na samym dole tabeli punktowej i nikt nie sądził, że w ogóle wejdzie do finału.

- Nie tylko zresztą wygrał program, ale teraz sam zasiadł w jury, zastępując w tej edycji Pawła Królikowskiego. Jak pana zdaniem nowy juror odnalazł się w tej roli?


- Znakomicie, czego bardzo mu zazdroszczę, bo ja sam, jako juror, na początku miałem straszną tremę i długo oswajałem się z nową sytuacją. Adam jest bardzo naturalny i szczery, nikogo nie udaje. Lubię jego poczucie humoru, często potrafi swoją opinię ująć w jednym, dowcipnym zdaniu. Jego atutem jest też młody wiek, bo dzięki temu ma świetną orientacją w najnowszej muzyce i młodych wykonawcach, o których ja, mówiąc szczerze, wiem bardzo niewiele (śmiech). Myślę więc, że dobrze uzupełnia nasz skład jurorski.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki