- Jakiś Chińczyk zostawił walizkę i już wsiadł do samolotu. Były straże i wszystkich wyganiali z terminalu. Procedura trwała około godziny. Było bardzo zimno. Wszyscy z lotniska tłoczyli się w hotelu naprzeciwko – opowiada nam Anna Maleady.
Alarm odwołano tuż przed startem maszyny do Stanów. Ani udało się dotrzeć do samolotu w ostatniej chwili!
- Nawet jakby straciła ten lot, to nieważne. Ważne że żyjemy - mówi nam Stan Borys.
Piosenkarz w Polsce został sam, do Ani dołączy dopiero w lutym. Teraz przygotowuje się do koncertu dla Ryszarda Szurkowskiego, który odbędzie się 1 grudnia w podwarszawskim Konstancinie.