AFERA W STRAŻY MIEJSKIEJ - WIDEO. Rozkaz komendanta: WLEPIAĆ MANDATY albo nici z premii!

2012-07-21 6:30

Dlaczego strażnicy miejscy są tak zawzięci we wlepianiu mandatów? Bo im więcej ich wypiszą, tym wyższą dostaną premię. Rekordziści w stołecznej straży inkasują dodatkowo nawet 800 zł miesięcznie! Nie dziwi więc, że z takim zapałem gnębią kierowców, przechodniów, mieszkańców osiedli. O szokujących dyspozycjach, jakie dostają funkcjonariusze, i o kulisach pracy opowiedziało nam dwóch strażników.

- Lizusostwo, donosicielstwo i jak najwięcej mandatów - streszcza w trzech słowach swoją pracę strażnik z komendy na warszawskim Mokotowie. Na służbie jest już kilka lat, mówi anonimowo, bo mimo wszystko obawia się utraty pracy. - Funkcjonariusze, którzy stosują się do wspomnianych zasad, mogą liczyć na spokojną służbę oraz duże premie - dodaje.




Wylicza, że funkcjonariusze dostają od 20 do 800 zł premii, w zależności od liczby wlepionych mandatów. - Praca polega na realizowaniu zleceń od SDO na oddziałach. To, że się komuś pomoże i zrobi coś dobrego, jest nieważne. Chodzi o to, by przynieść mandaty - ujawnia wstrząsające szczegóły.




Według naszego informatora strażnicy, którzy nie wyrobili normy, byli potem gnębieni w pracy.

- Mieli niewygodnie układany grafik albo byli wysyłani w nieodpowiednie rejony o najgorszych godzinach - opowiada. - Zdarzało się, że byliśmy wysyłani, żeby karać mandatami kierowców, którzy zaparkowali na zakazie, mimo że wiedzieliśmy, że formalnie znaku już tam nie ma, że nie figuruje on w żadnym spisie, bo np. był postawiony jedynie na czas budowy i ktoś o nim zapomniał. Tak było przy Szkole Głównej Handlowej. Wypisywaliśmy kilkanaście kwitów dziennie, ludzie płacili, choć tak naprawdę wcale nie złamali przepisów - opowiada drugi z funkcjonariuszy. Takich szokujących informacji jest jednak dużo więcej.




- Dyżurni zlecają nam idiotyczne interwencje, żeby wyglądało, że straż ma pełne ręce roboty. Sam jechałem na zgłoszenie o gołębiu chodzącym po pasie zieleni - wspomina strażnik. A co na te poważne zarzuty warszawski komendant straży Zbigniew Leszczyński (53 l.)? - Jeśli zdarzały się nadużycia, na pewno sprawdzimy je i jeśli się potwierdzą, wyciągniemy konsekwencje - odpiera zarzuty w jego imieniu Monika Niżniak (32 l.), rzeczniczka straży miejskiej.




Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki