karetka pogotowia, pojazd uprzywilejowany

i

Autor: Skoda Auto

"Patrzył w tablet, pacjent umarł". Lekarz zwolniony z pogotowia, wciąż jeździ w karetce

2018-12-12 2:00

Lekarz z Meditransu, Jerzy M., którego rodzina Piotra Pawłowskiego oskarża o zaniechania przy ratowaniu pacjenta, został zwolniony z pogotowia! Jak się okazuje, to nie jedyny kontrowersyjny przypadek medycznej interwencji tego doktora.

Dwa miesiące temu zmarł prezes fundacji Integracja, Piotr Pawłowski. Rodzina niepełnosprawnego aktywisty obarcza odpowiedzialnością lekarza pogotowia Jerzego M. Sprawa o nieumyślne spowodowanie śmierci trafiła do prokuratury. - Pan Piotr nie był zaintubowany, a lekarz stał w tym czasie z tabletem w ręku i nie wykazywał zainteresowania pacjentem – mówi mec. Beata Bosak-Kruczek, prawnik specjalizująca się w błędach medycznych.
Jak się dowiedział „Super Express” Jerzy M. już nie pracuje w Meditransie. Został zwolniony, bo nie był to jedyny kontrowersyjny przypadek jego lekarskiej działalności. Ratownicy z pogotowia bali się z nim jeździć w karetce. Część z nich zgłosiła się do mec. Bosak-Kruczek. A do pogotowia wpłynęła skarga na Jerzego M. Złożyła ją lekarka ze Szpitala Praskiego. Tam bowiem zmarła pacjentka, którą załoga z Jerzym M. (zwanym w pogotowiu Buddą) przywiozła w stanie agonalnym na SOR.

- Lekarz przywiózł nieprzytomną 73-latkę do Szpitala Praskiego z kartą, do której wpisał 15 pkt. w skali Glasgow. A tyle punktów może mieć osoba w pełni przytomna, reagująca na bodźce! Ta pani wymagała intubacji, która znowu nie została należycie przeprowadzona – opowiada o kolejnym przypadku mec. Bosak-Kruczek.

W pogotowiu słyszymy też, że kilka miesięcy wcześniej, podczas wizyty Jerzego M. i ekipy ratowników, w domu zmarł 19-latek.

- U nas toczą się dwa postępowania w sprawie działalności lekarskiej tego pana. Wyjaśniamy czy wykonywał procedury medyczne w sposób prawidłowy, czy też w taki sposób, który skutkował zgonami tych dwóch osób – mówi nam prokurator Agnieszka Zabłocka – Konopka z Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Ten splot okoliczności sprawił, że pogotowie zakończyło współpracę z lekarzem. Ale nie został bezrobotny. Jerzy M. pracuje dziś w prywatnej klinice. - Ja tego lekarza znam od 8 lat. I nie mam podstaw by kwestionować jego umiejętności medyczne. Były natomiast problemy ze współpracą w zespole ratowników, które wyjaśnialiśmy – mówi dyrektor medyczny Falka Remigiusz Moryto.
Jerzy M. nie chciał komentować zarzutów w stosunku do niego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki