WARSZAWA: Zabił prostytutkę podczas orgazmu

2013-04-13 10:34

Chciał za wszelką cenę zaspokoić swoje seksualne żądze. Paweł B. (40 l.) umówił się z prostytutką na spotkanie. Lubił uprawiać ostrą miłość. W trakcie stosunku wyzywał, bił i przyduszał kobietę. W pewnym momencie zorientował się jednak, że jego kochanka się nie rusza. Okazało się potem, że udusił ją podczas orgazmu.

- To miała być tylko zabawa - zeznał policjantom 40-latek.

Do sekszbrodni z jego udziałem doszło tuż po Nowym Roku w wynajmowanym mieszkaniu na ul. Nowolipki. Jednak dopiero w ostatnią środę policjantom udało się zatrzymać sprawcę.

Jak ustalili śledczy, Paweł B. 3 stycznia wybrał się w odwiedziny do 40-letniej prostytutki pochodzącej z Ukrainy. Jej ogłoszenie znalazł w Internecie. Para umówiła się na spotkanie. Oboje, nie próżnując, udali się do sypialni. Podniecony 40-latek od razu przeszedł do rzeczy. W ekstatycznych spazmach kilka razy uderzył kobietę w twarz. W pewnym momencie zaczął ją lekko przyduszać. Nie zorientował się jednak, że jego kochanka nagle przestała oddychać. Kiedy skończył i zrozumiał co zrobił, wpadł w panikę. Ciężko dysząc, szybko podciągnął spodnie i uciekł. Niedługo później do mieszkania wróciła koleżanka 40-letniej prostytutki. Kiedy znalazła ciało, od razu zadzwoniła po policję. - Funkcjonariusze zostali powiadomieni o znalezieniu ciała kobiety w jednym z mieszkań na Woli. Na miejscu ustalili, że 40-latka miała między innymi zasinienia w okolicy szyi - potwierdza kom. Joanna Banaszewska z komendy przy ul. Żytniej.

Po kilku miesiącach poszukiwań złapano zboczeńca.

Jak ustalił "Super Express", Paweł B. siedział już w więzieniu za dwa gwałty. Niedawno wyszedł na wolność. Usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Dlaczego nie zabójstwa?

- Do postawienia zarzutu zabójstwa konieczny jest bezpośredni lub ewentualny zamiar zabójstwa. Nie jest jednak powiedziane, że w toku śledztwa zarzut nie zostanie zmieniony. Zatrzymany mężczyzna działał w warunkach recydywy. Na wniosek prokuratora sąd zastosował wobec niego tymczasowy areszt - wyjaśnia Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Zboczeńcowi grozi do 12 lat za kratami.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki