Adrian Zandberg

i

Autor: Super Express

Adrian Zandberg: Po co PiS minister-fanatyk?

2020-11-07 13:37

Uczniowie, nauczyciele, naukowcy, rodzice i dyrektorzy szkół – niełatwo zgromadzić te grupy wokół wspólnego celu. Komuś wreszcie się to udało. Dokonał tego nowy minister, pan Czarnek. Ze wszystkich stron płyną apele, żeby go zdymisjonować. Tysiące podpisów, demonstracje pod MEN, listy otwarte płynące z uniwersytetów, oburzenie nauczycielskich związków zawodowych... Wszyscy mówią: Czarnek musi odejść.

Już w chwili nominacji było jasne, że pan minister to postać mroczna. Nie było tajemnicą, że to ulubieniec ks. Rydzyka, który defiluje z ONR i występuje na nacjonalistycznych spędach. Odkąd objął urząd, stara się zresztą, żeby podtrzymać wizerunek radykała. Temu, jak rozumiem, ma służyć najnowszy pomysł, który wyszedł z ministerstwa: gnębienie nauczycielek, które brały udział w strajku kobiet.

Nie wierzę, że wybór takiego polityka na ministra to przypadek. Czarnek dostał stery edukacji w chwili jej najgłębszego kryzysu od 30 lat. To, że zachorowania na COVID-19 wyrwały się spod kontroli, to przecież w dużej mierze efekt powrotu do nauki stacjonarnej w kompletnie nieprzygotowanych na to szkołach. Przestrzegaliśmy przed tym krokiem. Proponowaliśmy rozsądną alternatywę: naukę hybrydową i rozgęszczenie klas. Poprzedni minister uznał, że takie środki bezpieczeństwa są niepotrzebne. Skutek widać po dwóch miesiącach – szpitale uginają się pod falą chorych, a dzieciaki wylądowały na nauczaniu zdalnym. Szkoły nadal zresztą nie są gotowe na lekcje zdalne, co boleśnie odczuwają zarówno uczniowie, jak i rodzice.

I tu wkracza pan Czarnek wraz z zespołem swoich doradców. Wystarczy rzucić, że protestujący uczniowie nie są Polakami albo że geje „nie są równi ludziom normalnym” – i już cała debata toczy się wokół takich bulwersujących słów. Nie trzeba odpowiadać na kłopotliwe pytania, ile dzieci wypadło z systemu albo dlaczego Librus znowu nie działa. Środowiska fanatyków religijnych i nacjonalistów obłaskawione, uwaga odwrócona od zapaści w szkołach... radykał w Ministerstwie Edukacji to cwany ruch z punktu widzenia interesów PiS. Niestety, znacznie gorszy dla polskiej szkoły.

Rozsądny minister zająłby się teraz posprzątaniem po poprzedniku i szybką naprawą edukacji zdalnej. Zamiast tego dostaniemy kolejną krucjatę ideologiczną. PiS tak czy inaczej zapłaci rachunek za utrudnienie życia setkom tysięcy ludzi. Władza się z tego tak łatwo nie wykpi.