To nie pierwszy raz, kiedy polskie elity zachowują się, jakbyśmy byli kolonią Waszyngtonu. Ta lokajska postawa łączy PiS i PO. Za fotografię z amerykańskim prezydentem elity są gotowe oddać wszystko. Wysłanie polskich żołnierzy na awanturniczą wojnę w Iraku? Proszę bardzo! Kosztowne, niekorzystne kontrakty? Oczywiście! Rezygnacja z ustawy reprywatyzacyjnej? Jasne! Dla naszych przyjaciół z Waszyngtonu zrobimy wszystko - i nie będziemy zadawać kłopotliwych pytań.
Prawica uroiła sobie, że jesteśmy strategicznym sojusznikiem USA. Że to wystarczy, żeby zapewnić Polsce bezpieczeństwo. To myślenie z czasów zimnej wojny. Amerykanie są coraz mniej zainteresowani naszą częścią świata. Oczywiście, dbają tu o interesy swoich firm - w końcu każdy dolar się liczy. Ale tamto imperium, które budowało NATO, żeby rywalizować w Europie z Rosją, to już przeszłość. Dziś amerykańskiego prezydenta interesuje głównie Azja. Z Unią Europejską walczy, za to obściskuje się z Putinem. Odgrywając w tej układance rolę pożytecznych idiotów niczego nie zyskujemy.
Na tej niedojrzałej polityce pasożytują wielkie korporacje. Ich przedstawiciele z pobłażaniem wysłuchują bajek Morawieckiego o wstawaniu z kolan. Wiedzą, że prawda jest inna. To oni przynoszą do ministerstw gotowe ustawy, kontrakty, listy refundacyjne. Ich lobbyści wymuszają ulgi podatkowe, zmuszają rząd do podpisywania kontraktów, latami blokują potrzebne zmiany w prawie. Czują się silni, bo wiedzą, że całe to gadanie o suwerenności - to tylko gadanie. Rząd, który skłócił się ze wszystkimi i wisi u klamki ambasadora USA, nie jest w stanie nikomu się postawić.
Polskie władze zachowują się w relacjach ze światem jak przedszkolaki. Pokazują język nielubianym kolegom, tupią nogą i ogłaszają, że odtąd wszystkie zabawki należą do nich. Tyle, że z tych wrzasków nic wynika. Zamiast polityki zagranicznej mamy wieczne awantury na przemian z pokornym łaszeniem się do wujka zza oceanu. Jeden telefon z ambasady stawia na baczność cały polski rząd. A na koniec prezydent Duda na stojąco podpisze wszystko, co Amerykanie podetkną mu pod nos.
Władze szanującego się kraju po prostu nie powinny tak się zachowywać.