Andrzej Stankiewicz

i

Autor: Onet Andrzej Stankiewicz

Andrzej Stankiewicz: Sukces Zbigniewa Ziobry, osłabienie pozycji Morawieckiego

2020-09-28 5:56

Pozycja Morawieckiego jest silna tylko z uwagi na poparcie prezesa. Premier ma przeciwko sobie nie tylko koalicjantów z Solidarnej Polski, ale też wielu prominentnych liderów PiS. Beata Szydło, była premier, wiceprezes PiS, wciąż bardzo popularna w elektoracie partii rządzącej – jest wobec Morawieckiego na nie. Podobnie inni wiceprezesi – Mariusz Błaszczak, Antoni Macierewicz, Mariusz Kamiński. Powstał w obozie władzy swoisty sojusz, ludzi, których może niewiele łączy, ale spoiwem jest sprzeciw wobec Mateusza Morawieckiego – rozmowa z Andrzejem Stankiewiczem, zastępcą redaktora naczelnego portalu Onet.pl.

„Super Express”: – Wygłosił pan niedawno opinię, jakoby wejście prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do rządu było nie osłabieniem, ale wzmocnieniem Zbigniewa Ziobry. Skąd taki pomysł, skoro Zbigniew Ziobro ewidentnie musiał się poddać, ustąpić?

Andrzej Stankiewicz:  – Ziobro faktycznie musiał ustąpić, ale jedynie przed prezesem Jarosławem Kaczyńskim. A akurat pozycja prezesa PiS jest w obozie Zjednoczonej Prawicy niepodważalna. Jednocześnie jednak robiąc tych kilka kroków do tyłu Ziobro strategicznie zyskuje bardzo wiele, przede wszystkim osłabiając premiera Mateusza Morawieckiego.

– W jakim sensie?  

 – Jeśli informacje o wejściu Kaczyńskiego do rządu się potwierdzą, to premier Morawiecki będzie mieć dużo słabszą pozycję. To Jarosław Kaczyński będzie faktycznym przewodniczącym zebrań rządowych. Co więcej – pamiętać należy, że kilka miesięcy temu, gdy doszło do kryzysu wokół wyborów korespondencyjnych, Morawiecki początkowo był ich przeciwnikiem (podobnie jak Łukasz Szumowski). I wtedy prezes PiS sam proponował, że wejdzie do rządu po to, by zostać pełnomocnikiem do przeprowadzenia głosowania. I wtedy Morawiecki podjął kroki w celu właśnie przeprowadzenia wyborów, to były te decyzje, które dziś są źródłem jego kłopotów. Ale – i to bardzo istotne – Morawiecki przestraszył się wtedy, nie chciał Jarosława Kaczyńskiego w rządzie. Wiedział, że to go mocno osłabia.

 – Jednego nie rozumiem. Kaczyński jest niekwestionowanym liderem, stawia na Morawieckiego. Jak wejdzie do rządu, to premier zyska bardzo ważnego patrona podczas posiedzeń Rady Ministrów?

 – Ale też widać wyraźnie, że pozycja Morawieckiego jest silna tylko z uwagi na poparcie prezesa. Premier ma przeciwko sobie nie tylko koalicjantów z Solidarnej Polski, ale też wielu prominentnych liderów PiS. Beata Szydło, była premier, wiceprezes PiS, wciąż bardzo popularna w elektoracie partii rządzących – jest wobec Morawieckiego na nie. Podobnie inni wiceprezesi – Mariusz Błaszczak, Antoni Macierewicz, Mariusz Kamiński. Wszyscy sprzeciwiają się Morawieckiemu. Co więcej – powstał w obozie władzy swoisty sojusz, ludzi, których może niewiele łączy, ale spoiwem jest sprzeciw wobec Mateusza Morawieckiego. W sojuszu tym są wspomniani politycy PiS, plus Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Premier jest odbierany jako osoba z zewnątrz, bez zaplecza. I poparcie prezesa dla niego nie jest w partii dobrze widziane. Co więcej – jedyny życzliwy Morawieckiemu wiceprezes PiS, Adam Lipiński, właśnie odszedł do Narodowego Banku Polskiego.

– Ale to Mateusz Morawiecki ma zostać pierwszym wiceprezesem, co oznacza, że Jarosław Kaczyński wyraźnie namaszcza go na przywódcę po sobie?

 – Ale teraz słyszymy, że być może ten wybór zostanie przesunięty w czasie. Jarosław Kaczyński zdał sobie sprawę, że wobec Morawieckiego jest potężny opór materii w samym PiS. I w tym sensie jest to wielka wybrana Zbigniewa Ziobry. Lider Solidarnej Polski nie mógł się Morawieckiego pozbyć, ani sam zostać liderem numer jeden. Taktycznie musiał się nawet upokorzyć, zrobić kilka kroków w tył. Strategicznie wygrał jednak bardzo wiele – udało mu się osłabić pozycję głównego konkurenta w obozie władzy. Udało się też zablokować awans Morawieckiego. Ziobro osiągnął więc wszystko to, co było do wygrania.