Andrzeja Dudę zaczepiła młodziutka dziewczyna. Do akcji szybko wkroczyła żona Agata! Poruszająca historia

i

Autor: East News Andrzeja Dudę zaczepiła młodziutka dziewczyna. Do akcji szybko wkroczyła żona Agata! Poruszająca historia

Andrzeja Dudę zaczepiła młodziutka dziewczyna. Do akcji szybko wkroczyła żona Agata! Poruszająca historia [ZDJĘCIA, WIDEO]

2020-11-21 19:12

Młodziutka dziewczyna, która na ulicy rozdawała ulotki z prośbą o pomoc, niespodziewanie zaczepiła prezydenta Andrzeja Dudę. Opowiedziała mu historię swojego ojca, który walczy z rakiem i potrzebuje pieniędzy na leczenie. Do akcji szybko wkroczyła żona Agata, która razem z prezydentem postanowiła przyłączyć się do charytatywnej zbiórki. Poruszająca historia!

Prezydent Andrzej Duda spotkał młodziutką dziewczynę. Poprosiła go o pomoc

W sobotę, 21 listopada, prezydent Andrzej Duda odbył niespodziewaną rozmowę z młodziutką dziewczyną, która zaczepiła go na ulicy. O wszystkim opowiedział w mediach społecznościowych! Do akcji szybko wkroczyła jego żona Agata, która również postanowiła pomóc. O co chodzi? - Miałem dziś poruszające spotkanie. Podeszła do mnie młodziutka dziewczyna prosząc o wsparcie dla swojego Ojca. Rozdawała na ulicy ulotki z prośbą o pomoc. My z Agatą już się przyłączyliśmy. Jeśli możecie, rozważcie. Każdy gest się liczy. Z góry dziękuję! - napisał Andrzej Duda na Twitterze, zamieszczając link do zbiórki pieniędzy na leczenie mężczyzny z miejscowości Żegiestów (woj. małopolskie). Z rakiem walczy tam bowiem Jan Fiedor, a dziewczyna, która zaczepiła prezydenta, jest jego córką. Co za poruszająca historia! 

Prezydent Andrzej Duda spotkał młodziutką dziewczynę. Jej ojciec Jan Fiedor walczy z rakiem

"Jan, dla bliskich Jasiu, to wspaniały mąż dla naszej mamy i najlepszy tata, jakiego można sobie wymarzyć. Ma dopiero 50 lat... Powinien mieć przed sobą jeszcze wiele lat szczęśliwego życia. Tymczasem walczy o to, by to życie trwało", pisze Kasia na stronie siepomaga.pl. - W ubiegłym roku tata zaczął cierpieć na ból nogi. Nie skarżył się, nie dał po sobie znać, że coś jest nie tak... Taki jest – zawsze uśmiechnięty, pogodny... Pociesza, gdy ktoś ma zły dzień, zaraża optymizmem i pozytywnym myśleniem. Nie chciał nas martwić... Miałam wtedy osiemnastkę. Wiem teraz, że ból wtedy był już nie do zniesienia, ale tata nafaszerował się lekami, żeby nie sprawić mi przykrości i na urodzinach po raz ostatni ze mną zatańczyć... Wkrótce później trafił na onkologię - opowiada córka mężczyzny. 

Dalej czytamy: "Ból nasilił się tak bardzo, że odwołaliśmy nasz zimowy wyjazd na narty... Tata kochał jeździć. Zawsze aktywny, bardzo wspierał nas też w naszych pasjach... Kibicował mi podczas egzaminów do szkoły muzycznej, nie przegapił żadnego konkursu. Siostrę wspierał w miłości do jazdy konnej, opłacał lekcje, sprzęt. Dzięki niemu realizowaliśmy też swoje plany podróżnicze – tata mówił, że jeszcze ma czas na podróże i że on na starość jeszcze coś zobaczy... Nikt z nas nie przypuszczał, że te plany mogą się nie ziścić, bo w życie naszej rodziny wkroczy nieproszony gość – nowotwór".

Prezydent Andrzej Duda spotkał młodziutką dziewczynę. "Chcę uratować swojego ojca"

O zmaganiach swojego ojca opowiada także druga z jego córek, Weronika. "Weronika: Bóle, które dokuczały tacie, początkowo przypisywano rwie kulszowej... Po serii badań lekarze odkryli jednak brutalną prawdę. Nowotwór... Chłoniak złośliwy. Świadomość, że ktoś z Twojej najbliższej rodziny jest chory na tak straszną, śmiertelną chorobę, że może umrzeć, to koszmar, którego nie da się z niczym porównać... Nowotwór to strach, strach o życie, strach przed wynikiem kolejnego badania, przed wznową, przed tym, co przyniesie jutro... To bezradność, gdy ukochana osoba cierpi, a ty nie możesz nic zrobić. To ból – tata, zawsze dzielny, cierpiał potwornie... Miał wrażenie, jakby odcinano mu nogę albo uderzano ją młotem", czytamy. 

Dalej Weronika pisze tak: "Tata rozpoczął walkę ze śmiercią. Nie można było rozpaczać, teraz to my robiłyśmy wszystko, żeby być jego wsparciem... Szpital stał się drugim domem, bo to w nim był tata, walczący o życie. Lekarze wdrożyli chemię, potem immunoterapię. Były ciężkie chwile, jak wtedy, gdy u taty pojawiła się wysoka gorączka... Trafił na SOR, gdzie stwierdzono gorączkę neutropeniczną – powikłanie u pacjentów onkologicznych, często prowadzące do śmierci... Były też dobre chwile – remisja. Niestety, nie trwała zbyt długo... Badania, wykazane po 4 miesiącach od zakończenia chemii, pokazały wznowę choroby".

Prezydent Andrzej Duda spotkał młodziutką dziewczynę. Jej ojciec potrzebuje pieniędzy na leczenie

"Znów 5 cykli chemii i kolejna metoda leczenia – pobranie i przeszczep komórek macierzystych. To miał być koniec, ostateczne zwycięstwo w walce z chorobą... Tata czuł się dobrze, wrócił do pracy z myślą, że faktycznie już po wszystkim. Był pełen nadziei i dobrej energii. Mieli jechać z mamą nad morze, żeby świętować zwycięstwo ze śmiercią... Kilka dni przed wyjazdem mama zauważyła u niego guza na plecach. Okazało się, że to wznowa choroby, bardzo agresywna... Przerzut do mózgu", mówią córki Jana Fiedora. "Tata przyjmuje chemię paliatywną... Nie daje szans na wyleczenie, ma tylko zmniejszyć ból. Przedłuża, ale nie ratuje życie... Leki onkologiczne już nie działają. Zostało leczenie ostatniej szansy... Terapia Car-T Cell polega na pobraniu limfocytów T i zmodyfikowaniu ich w taki sposób, by potrafiły walczyć z nowotworem. To „przeprogramowanie” organizmu w taki sposób, by mógł pokonać raka. Wielu osobom uratowała życie. Niestety, nie jest refundowana... Kwota to ponad 1,3 miliona złotych. To cena, której same nigdy nie będziemy w stanie zapłacić", dodają.

21 listopada, godz. 19:00, uzbierano już ponad 300 tys. złotych. Pomóc można tutaj: Jan Fiedor - Siepomaga.pl

Morawiecki wprowadził nowe obostrzenia