Antoni Macierewicz: Miller zna prawdę, ale jej nie ujawni

2011-08-01 15:40

Czy raport Millera jest wyczerpujący? Ocenia szef zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz.

"Super Express": - Pochwaliłby pan za coś raport ministra Millera?

Antoni Macierewicz: - Dobrze się stało, że ten materiał wziął wreszcie pod uwagę to, co zawarliśmy w "Białej księdze", czyli to, że rosyjscy kontrolerzy przekazywali polskim pilotom fałszywe informacje: "Jesteś na kursie i na ścieżce", choć nigdy nie byli na kursie i na ścieżce... Dobrze, że minister przyznał, że był to rejs wojskowy, tak jak lotnisko i reguły, jakie na nim obowiązywały. Przyznał też wreszcie, że piloci nie chcieli lądować, mimo że byli przez Rosjan wciągani w śmiertelną pułapkę. Przeciwnie, kapitan Protasiuk w zgodzie z zasadami pilotażu wydał właściwą komendę: odchodzimy. Do samego końca piloci robili wszystko, by uratować samolot i polską delegację. Szkoda, że wcześniej w tych sprawach minister Miller wielokrotnie wprowadzał w błąd opinię publiczną i swoich zwierzchników. Moja teza jest taka, że on zna prawdę, ale nie chce jej ujawnić.

- Co by na to wskazywało?

- W materiale nie ma tego, co minister przyznał parę dni temu w wywiadzie - że rosyjscy kontrolerzy chcieli zamknąć lotnisko i zwracali się w tej sprawie do centrali w Moskwie, lecz nie otrzymali zgody. Co więcej, na drugiej stronie załącznika czwartego materiału p. Millera w pokazanej tam tabeli napisano - zgodnie z prawdą - że do katastrofy doszło w powietrzu, na 15/17 metrach nad poziomem pasa, gdy samolot stracił zasilanie elektryczne. Jednak fakt ten jest ukryty i nie wyciąga się z niego odpowiednich wniosków, równocześnie snując absurdalne wyjaśnienia mające zaciemnić straszliwą wymowę danych ujawnionych przez naukowców amerykańskich.

- Dlaczego minister Miller miałby ukrywać te rzeczy?

- Bo tym samym wskazałby winę i odpowiedzialność rosyjską. Zamiast tego woli zrzucić odpowiedzialność na polską załogę. A zwłaszcza na kpt. Protasiuka za to, że nie wiedział, jak się pilotuje samolot. Twierdzenie, że kpt. Protasiuk błędnie użył przycisku "odejście", jest podobne twierdzeniu, że Kubica nie wie, do czego służy pedał gazu. To zarzut, że pilot, który wylatał na Tu-154 2500 godzin, nie znał podstawowych zasad. To nie absurd, ale potwarz. Oto główna teza tego raportu i dlatego gazety rosyjskie pieją nad nim z zachwytu.

- Według raportu Millera błędy kpt. Protasiuka są raczej konsekwencją bałaganu w 36. Specpułku.

- Błędy w tej jednostce obarczają przede wszystkim rząd Donalda Tuska. W samym 2009 roku gen. Błasik skierował jedenaście pism do ministra Klicha, żeby wreszcie umożliwić zaprowadzenie porządku w pułku, m.in. poprzez zakup odpowiednich samolotów. Nie otrzymał odpowiedzi.

Antoni Macierewicz

Szef zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej