Budynek Sejmu przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Na korytarzu spotykamy panią premier Beatę Szydło. Asystuje jej sześciu rosłych oficerów BOR. A jakby tego było mało, dodatkowo towarzyszy im trzech pracowników Straży Marszałkowskiej. To dość zaskakujący widok, bowiem wydawałoby się, że gmach Sejmu jest odpowiednio chroniony i zabezpieczony. Zarówno dziennikarze, jak i osoby zaproszone przez posłów są szczegółowo kontrolowani.
Skąd tak liczna ochrona przy pani premier? BOR nie chciał nam wczoraj uchylić rąbka tajemnicy. - Informacje dotyczą form i metod działań realizowanych przez formację, a te zostały określone decyzją Ministra Spraw Wewnętrznych jako niejawne i nie podlegają udostępnieniu - odpowiada jedynie Natalia Markiewicz, rzecznik Biura. Być może premier naśladuje partyjnego szefa. Jarosława Kaczyńskiego (67 l.), gdy był premierem, w Sejmie też pilnowała grupka ochroniarzy. Jak widać, w pobliże najważniejszych polityków tej partii nawet mysz się nie prześlizgnie...
Zobacz także: Szydło rozwiązała Radę ds. walki z dyskryminacją rasową i ksenofobią