Tymoteusz Szydło

i

Autor: Łukasz Gągulski / SE

Były ksiądz o synu Szydło. WYJAWIA dlaczego ksiądz zrzuca sutannę [WYWIAD]

2019-12-12 5:38

Owszem. Okazuje się, że młoda osoba, która weszła w strukturę kościelną, po zderzeniu się ideałów z rzeczywistością zmienia zdanie o sensie pełnienia tej służby. Odejście Tymoteusza Szydło nie jest niczym nadzwyczajnym. Podobne przypadki potwierdzają po prostu regułę, o której wspomniałem. Nie tylko w Polsce odsetek młodych księży wychodzących z Kościoła się zwiększa. To ogólnoświatowa tendencja - powiedział "SE" prof. Stanisław Obirek, były kapłan(jezuita).

Super Express”: – Ksiądz Tymoteusz, syn Beaty Szydło, wydał oświadczenie odnoszące się do plotek, które od miesięcy krążyły wokół jego osoby. Jakiś czas temu zniknął z parafii, w której pracował, co spowodowało liczne spekulacje trwające to dziś. Teraz już wiemy, że Tymoteusz Szydło powraca do stanu świeckiego. Łatwiej jest odjeść, będąc na początku posługi duszpasterskiej? 

prof. Stanisław Obirek: – Statystycznie rzecz biorąc, odejścia młodych kapłanów nie są niczym nadzwyczajnym.

– Jednak to właśnie młodzi ludzie wydają się grupą bardziej entuzjastyczną, która ma dużo werwy do pracy z wiernymi. Pan jednak mówi, że to normalne…

– Owszem. Okazuje się, że młoda osoba, która weszła w strukturę kościelną, po zderzeniu się ideałów z rzeczywistością zmienia zdanie o sensie pełnienia tej służby. Odejście Tymoteusza Szydło nie jest niczym nadzwyczajnym. Podobne przypadki potwierdzają po prostu regułę, o której wspomniałem. Nie tylko w Polsce odsetek młodych księży wychodzących z Kościoła się zwiększa. To ogólnoświatowa tendencja. 

Pan sam pożegnał się z duszpasterstwem. To była trudna decyzja?

– Zawsze jest tak, że zakon czy biskupi odradzają odejście, które nie jest wcale prostą decyzją. Jednak trwanie w atmosferze wzajemnej nieufności było tak ogromne, że nie potrafiłem postąpić inaczej. Nie widziałem sensu w kontynuowaniu posługi. Nie widziałem powodu, aby kontynuować „związek”, który nie daje mi radości. Wobec tego postanowiłem „wziąć rozwód”. Bo „związek” był chory. Po wieloletniej relacji trzeba było ją w końcu odciąć.

– Często mówi się, że główną motywacją do odejścia księży ze zgromadzenia kościelnego jest kwestia celibatu i braku emocji, które są związane z byciem w bliższej, intymnej relacji. Zgadza się pan z tym?

– Tak. Głównym powodem porzucania kapłaństwa jest celibat i nie jest to żadna tajemnica. Brak bliskości z drugim człowiekiem jest dojmujący. Człowiek ma dość życia w pojedynkę. Do tego dochodzą często konflikty z biskupem. Jak sama pani widzi, nie ma jednego powodu. Każdy kieruje się czym innym przy podjęciu decyzji o odejściu. Różne powody się gromadzą i w końcu przelewa się czara goryczy.

Utrzymuje pan kontakt z kapłanami, których poznał pan przy okazji tworzenia Kościoła?

– Utrzymuję kontakty z wieloma księżmi, a nawet biskupami z zakonu jezuitów. Jako naukowiec biorę udział w różnych konferencjach i mam do czynienia z księżmi. Myślę, że jeżeli ktoś utrzymywał wcześniej przyjacielskie relacje z danym księdzem, nie musi się odcinać od znajomości. Niektórzy oczywiście pourywali kontakty, ale to była ich decyzja. Każdy podejmuje w życiu takie decyzje, które według niego są dobre. 

– Żałuje pan odejścia z zakonu?

– Nie. To była najlepsza decyzja!

Rozmawiała Sandra Skibniewska