Afganistan

i

Autor: PAP/EPA

Cimoszewicz o chaosie w Afganistanie: To symbol porażki NATO i zwłaszcza USA

2021-08-16 15:51

Z Afganistanu wycofują się Amerykanie, którzy po 20 latach wojny i okupacji Afganistanu uznali, że nie mają tam już nic więcej do zrobienia. Wyjazdowi Amerykanów towarzyszy błyskawiczna ofensywa Talibów i dramatyczna ucieczka wszystkich tych, których Talibowie mogą uznać za wrogów i ich zabić. "To jest i będzie symbol porażki NATO i zwłaszcza USA. Biden zapłaci za to wysoka cenę polityczną, chociaż to nie on podjął decyzję o wycofaniu wojsk" - mówi w rozmowie z "Super Expressem" były premier Włodzimierz Cimoszewicz.

Czy wojna w Afganistanie musiała zakończyć się taką kompromitacją? Zdaniem Włodzimierza Cimoszewicza, nie musiała. "Po rozbiciu i wypędzeniu Talibów w 2001-2002 roku należało się stamtąd wycofać. Osiągnięto wtedy najważniejszy cel, jakim była mocna odpowiedź na zamachy w USA we wrześniu 2001 r.. Skoro jednak postanowiono zostać, trzeba było prowadzić inną politykę. Tolerowano przez 20 lat ogromną korupcję lokalnych władz, nie rozumiano układów plemiennych i etnicznych, nie potrafiono ich wykorzystać. Końcówka wygląda okropnie" - mówi Cimoszewicz.

„Super Express”: - Obserwując Blitzkrieg Talibów w Afganistanie i dramatyczne sceny uciekających przed nimi Afgańczyków na lotnisku w Kabulu, zadajemy sobie pytanie: czy 20-letnia interwencja Zachodu musiała się tak skończyć. Musiała?

Włodzimierz Cimoszewicz: - Nie, nie musiała. Po pierwsze, po rozbiciu i wypędzeniu Talibów w 2001-2002 roku należało się stamtąd wycofać. Osiągnięto wtedy najważniejszy cel, jakim była mocna odpowiedź na zamachy w USA we wrześniu 2001 r.. Skoro jednak postanowiono zostać, trzeba było prowadzić inną politykę. Tolerowano przez 20 lat ogromną korupcję lokalnych władz, nie rozumiano układów plemiennych i etnicznych, nie potrafiono ich wykorzystać. Końcówka wygląda okropnie. To jest i będzie symbol porażki NATO i zwłaszcza USA. Biden zapłaci za to wysoka cenę polityczną, chociaż to nie on podjął decyzję o wycofaniu wojsk.

- Wielu komentatorów mówi, że decyzja o wyjściu USA z Afganistanu podjęta jeszcze przez Trumpa była słuszna, ale sam odwrót można było przygotować znacznie lepiej. Rzeczywiście? Czy można było uniknąć tej kompromitacji?

- Raczej nie. Kiedy Biden potwierdził decyzję Trumpa byłem pewien, że Talibowie wrócą do władzy tak, jak ją zdobyli po interwencji ZSRR. Myślałem jedynie, że potrwa to dłużej. Ćwierć wieku temu przez lata walczyli oni z Tadżykami i Uzbekami, nie mogąc ich pokonać, zwłaszcza w dolinie Panczsziru. Teraz nie mieli problemu.

- Jaki jest bilans interwencji w Afganistanie? To katastrofa Zachodu, jak wielu sugeruje, porównując to z Wietnamem?

- Wygląda to jak katastrofa, chociaż prawdą jest, że przez 20 lat z terytorium Afganistanu nie dokonano żadnego znacznego aktu terroru na Zachodzie. Gdyby wcześniej nie rozbito Talibów i Al-Kaidy, byłoby inaczej. Dzisiaj jednak Talibowie są znacznie silniejsi niż 20 lat temu. Zdobyli niezwykłe ilości wszelkiej broni dostarczonej przez USA armii afgańskiej. Zachód ma wiele  powodów, żeby dokonać bardzo głębokiej analizy tego, co się wydarzyło. Żyjemy w czasach, gdy pozycja i wpływy Zachodu w świecie ulegają osłabieniu. Ten proces będzie trwał, bo rosną nowe mocarstwa. Porażka w Afganistanie może zachęcać do bardziej brutalnych metod rywalizacji z Zachodem.

- Wiele głosów krytycznych spotyka polski rząd za to, że nie wysyła, jak wiele państw, samolotów po Afgańczyków, którzy współpracowali z Polakami. Jak Pan to ocenia?

- W tym samym momencie pan Morawiecki ogłasza, że sprowadzi do Polski z Izraela zagrożone rzekomo dzieci polskiego ambasadora. Rząd interesuje jedynie propaganda a nie los sojuszników nawet, jeśli mogą stracić życie za pomaganie Polakom.

- Kiedy już kurz bitewny w Afganistanie opadnie, jakie konsekwencje będzie miało dla Polski i Zachodu odzyskanie władzy przez Talibów? Będą lokalnym czy jednak globalnym zagrożeniem?

- Nigdy nie ma pewności, ale ekstremizm religijny i polityczny tych fundamentalistów islamskich czyni bardziej prawdopodobnymi złe scenariusze. Zarówno w Afganistanie jak i poza nim. Tam wprowadzenie szariatu oznacza horror dla kobiet i dziewcząt.  Miliony będą cierpiały. Na pewno będą prześladowani przeciwnicy. Talibowie zapewniają dzisiaj, że nie maja złych zamiarów, ale niech tylko okrzepną przy władzy. Najpewniej Afganistan stanie się znowu azylem dla radykałów religijnych i terrorystów. Już dzisiaj tysiące z nich opuszczają afgańskie wiezienia. Skutki mogą odczuć liczne państwa, zwłaszcza w regionie. Iran raczej sobie poradzi, ale jak będzie w Azji Środkowej? To już mniej pewne. Dlatego również Rosja ma się czym martwic. Kilka lat temu, jeszcze przed agresją na Ukrainę, zadałem na dużej konferencji pytanie ministrowi Szojgu, który wtedy był szefem resortu sytuacji nadzwyczajnych, a teraz jest ministrem obrony Rosji. Jak określiłby konsekwencje wycofania wojsk NATO z Afganistanu z punktu widzenia Rosji? Odpowiedz była krótka: wstrząsające.

Rozmawiał Tomasz Walczak