Sąd orzekł, że kiedy apteka jest otwarta, a więc często przez całą dobę i siedem dni tygodnia, musi być w niej farmaceuta z uprawnieniami kierownika czyli z co najmniej 5-letnim stażem pracy. Dzięki temu rzadziej będzie dochodzić do pomyłek przy realizowaniu recept. Ponieważ żaden kierownik nie może być w placówce przez 24 godziny na dobę, apteki musiałyby zatrudniać więcej takich wykwalifikowanych pracowników. Skąd ich jednak wziąć? Wiele aptek zwłaszcza w mniejszych miejscowościach funkcjonuje tylko dzięki temu, że pracują tam farmaceuci po studiach lub technicy farmacji. Po tym wyroku kilka tysięcy magistrów farmacji będzie mogło pracować tylko w obecności starszego kolegi. Staną się więc w aptece nieprzydatni.
- Tymczasem nie jest tajemnicą, że na rynku brakuje magistrów z uprawnieniami kierownika. Jeśli nagle restrykcyjnie zacznie się egzekwować ten wyrok, około 5 tys. aptek będzie musiało zostać zamkniętych – alarmuje Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Zdaniem aptekarzy sytuację uratowałaby zmiana przepisów.
- Uważam, że w aptece powinien być tylko jeden kierownik, a farmaceuci są w pełni wykwalifikowani do pracy w aptece. Jeśli będzie konieczność, zmienimy przepisy – zapowiada poseł PiS Paweł Rychlik, z zawodu farmaceuta.