Do jednego z takich zdarzeń doszło w jednym z hoteli we Władysławowie. Podczas kontroli policji i inspektorów sanepidu z pobliskiego Pucka w obiekcie znajdowało się… 300 osób! Policja zabezpieczyła dokumentację, zaś pracownicy sanepidu prowadzą osobne dochodzenie administracyjne. Właściciele tłumaczyli, że… goście są uczestnikami turnieju szachowego.
Z kolei w weekend Polskę obiegła z kolei historia z Cieszyna. Zdesperowani właściciele tamtejszej pizzerii zdecydowali się otworzyć lokal, powołując się na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu, który stwierdził, że sanepid nie może nakładać kar na podstawie rządowych rozporządzeń. Tu również nie obyło się bez interwencji służb policja. To tylko dwa przykłady, jednak podobne kroki zapowiadają przedsiębiorcy w niemal całej Polsce. Wielu z nich nie ma już nic do stracenia.
- Sytuacja pięćdziesięciu zamkniętych branż jest tragiczna. Oczywiście gastronomia jest najbardziej widowiskowa. Ci ludzie są w sytuacji bardzo ciężkiej, wielu z nich ma kredyty, mają pracowników, wynajęte lokale. Zagrożony jest dorobek ich życia, więc nie dziwię się ich determinacji. Jedynym rozwiązaniem jest odmrażanie gospodarki – wskazuje Cezary Kaźmierczak (57 l.), prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Obecnie obowiązujące obostrzenia rząd przedłużył o kolejne dwa tygodnie. Nieoficjalnie mówi się, że otwarcie restauracji i hoteli może nastąpić dopiero na wiosnę.
NIE PRZEGAP: Pawłowicz jadła sałatkę w Sejmie. Po latach wyszło na jaw, co się tam faktycznie działo! Będziecie w szoku
Tadeusz Landa (72 l.), warszawski restaurator
Uratować nas może jedynie jak najszybsze otwarcie gastronomii i pieniądze z Tarczy Antykryzysowej, które nam się należą. Zwolnienie z ZUS-u za listopad w sytuacji, gdy restauracja jest od czterech miesięcy zamknięta, to absurd, który nas absolutnie nie ratuje. Muszę utrzymywać stałe zatrudnienie i płacić pensje pracownikom oraz ZUS-y przez rok, gdyż obliguje mnie do tego pierwsza tracza, z której pieniądze otrzymaliśmy w marcu 2020 roku Oddałem dorobek całego życia. Mając 72 lata jestem „goły” i…. niewesoły. Musiałem włożyć w działalność wszystkie pieniądze, żeby przetrzymać ten rok. Z pracownikami podpisaliśmy porozumienia i umówiliśmy się na kryzysowe rozwiązania, mają więc obniżone płace wynikające z mniejszej liczby godzin pracy. Zmuszony jestem starać się obecnie o kredyt, który pogorszy jeszcze moją sytuację finansową.