Dziecko

i

Autor: Tomasz Waśkowiak / Super Express Pani Kateryna urodziła dziecko w czasie wojny na Ukrainie. Zdj. ilustracyjne.

Cud narodzin w piekle wojny! "Nie miałam siły nieść synka do schronu"

2022-03-04 21:20

Cud narodzin w czasach okrutnej wojny. Dziecko Pani Kateryny jest jednym z pierwszych, które urodziło się na Ukrainie po rosyjskiej agresji na ten kraj. Był to poród niezwykły. Miał miejsce w schronie, pośród odgłosów wybuchów. Młoda Ukrainka i jej heroiczny wyczyn zrobiły furorę w sieci. Pani Kateryna i jej synek, Lukas, czują się dobrze. Młoda mama chciałaby, żeby jej syn żył w kraju wolnym od wojny. Materiał programu "Uwaga!" stacji TVN.

Pani Kateryna urodziła synka, kiedy zaczęła się wojna. Ukrainka wspomina, że w jej rodzinnym Łucku, rosyjskie wojska zaatakowały lotnisko. – Zaczęły się wybuchy o 5 rano, a ja o 9 musiałam już jechać do szpitala. Sama wsiadłam za kierownicę i pojechałam – opowiada pani Kateryna w rozmowie z dziennikarzami TVN.

Pani Kateryna wspomina, że krajobraz, który widziała, jadąc do szpitala, przypominał jej katastroficzny film z wizją apokalipsy. – Musiałam jechać, nie miałam innego wyjścia, moje dzieci zostały same w domu – wspomina pani Kateryna. W domu zostały dzieci w wieku 6, 11 i 13 lat.

Poród pani Kateryny był inny niż zwykle. W tym dniu przyszła mama pragnie spokoju i jak najlepszych warunków do porodu. Lukas przychodził na świat pośród przerażających dźwięków wybuchów. Tuż po porodzie, młoda mama musiała zejść do schronu. Pani Kateryna był tak bardzo zmęczona, że nie miała nawet siły nieść swojego dziecka. – Dziecko wzięła pielęgniarka i oni poszli pierwsi, a mnie tam donieśli. Póki mnie nie znieśli do schronu, nie wiedziałam, gdzie jest moje dziecko. Nie życzę nikomu czegoś takiego przeżyć – mówiła pani Kateryna przed kamerami TVN.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Wojna na Ukrainie rozdzieliła Julię z dziećmi i męża. "Mam złamane serce"

Narodziny w wojennym piekle

Matki określają narodziny dziecka jako najpiękniejszy dzień w swoim życiu. Pani Kateryna chwilę po urodzeniu syna, bała się o jego życie. Lukas przyszedł na świat w wojennym piekle. Warunki, w jakich się urodził, można określić "spartańskimi". Syn Pani Kateryny przyszedł na świat w zimnym schronie. Lukas bardzo mocno kaszle, a jego mama zmaga się z gorączką. Na szczęście mama i maluch są w dobrych rękach.

Pani Kateryna, tak jak każdy obywatel Ukrainy, chciałaby, żeby jej dziecko żyło w wolnym kraju, gdzie nie trwa wojna. Jak powiedziała, "cały świat powinien zatrzymać to wariactwo, to ludobójstwo, żaden kraj w XXI wieku nie powinien przez coś takiego przechodzić."Młoda mama stała się sławna, ponieważ jej zdjęcie obiegło kraj. – To moje zdjęcie obiegło pół Ukrainy, cały czas nas mylą, bo były dwie kobiety. Ja byłam jedną z pierwszych, która urodziła w takich warunkach i zamieściłam zdjęcie na Instagramie, ale była jeszcze kobieta, która urodziła w metrze, ona rodziła później ode mnie, tego samego dnia – wyjaśnia pani Kateryna i dodaje, że pod jej zdjęciem na Instagramie pojawiły się tysiące wiadomości, niemal z całej Europy. Również z Polski. Ludzie oferowali pomoc i opiekę nad młodą mamą i jej dzieckiem.

CZYTAJ TEŻ: Uciekała przed wojną, nagle rozegrał się koszmar. Dramatyczna akcja policji

Nie znają języka, nikogo nie znają. Ukraińcy uciekają przed wojną do Polski

W wojennych warunkach stał się cud narodzin. Większość Ukraińców - aby żyć - zmuszona jest do ucieczki. Bezpieczną przystanią staje się Polska, gdzie nie ma działań wojennych. Po tygodniu wojny na Ukrainie, trafiło do nas ponad 600 tysięcy uchodźców zza wschodniej granicy. Najwięcej Ukraińców można spotkać w Przemyślu. To właśnie tam, co kilkanaście godzin przyjeżdżają pociągi z Kijowa, Lwowa czy Oddesy, wypełnione ukraińskimi uchodźcami.

Na Ukraińców czekają tłumy wolontariuszy. Oferują uchodźcom transport i mieszkanie. Po uchodźców wyjeżdża też rodzina i przyjaciele. Niektórzy wiedzą, dokąd chcą się udać. Czekają tam na nich krewni lub znajomi. Inni nie mają tyle szczęścia. Docierają do Polski po trwającej kilkadziesiąt godzin podróży w przepełnionych pociągach. Nie znają tu nikogo, nie rozumieją polskiego. Mężczyzn jest tu niewielu. Walczą oni o przyszłość swojej ojczyzny. Do Polski trafiają głównie kobiety, często z kilkorgiem małych dzieci. Opowiada pani Olena.

Jesteśmy bardzo zmęczeni, zapłakani. Przez 10 godzin staliśmy w pociągu, spaliśmy w przejściach, bez jedzenia. Dopiero tu przed waszą granicą ludzie przynieśli wodę i żywność. Przyjechaliśmy do Polski, bo jest najbliższą, bezpieczną granicą. Nie znamy tutaj nikogo – słyszymy od jednej z Ukrainek.

Ukraińscy uchodźcy dziękują Polakom za ich gościnność. – Dziękujemy wam, Polacy za to, co dla nas robicie – da się często usłyszeć na dworcu w Przemyślu.

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi informacjami o rosyjskiej agresji na Ukrainę, zajrzyj do naszej relacji.

Sonda
Wojna na Ukrainie. Ile może potrwać, Twoim zdaniem?
Zostawiłam córeczkę na wojnie, żeby ratować życie drugiej. Potrzebuję pomocy - rozpaczliwy apel Ireny z Ukrainy