Paweł Adamowicz

i

Autor: EAST NEWS Paweł Adamowicz

Dramatyczne słowa brata zamordowanego Pawła Adamowicza! "To wstrząsające..."

2019-10-31 6:02

Choć niedługo minie rok od tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (+ 53 l.), jego brat Piotr (58 l.) nie może pogodzić się, że już nigdy nie odbędą męskiej rozmowy, nie zasiądą przy wspólnym stole, nie pożartują… - 1 listopada zawsze spotykaliśmy się całą rodziną w domu, wspominaliśmy zmarłych, jedliśmy ulubiony gulasz. Był to też rodzaj wigilii urodzin Pawła, bo mój brat przyszedł na świat w Zaduszki. W tym roku Pawła niestety nie będzie… - mówi w rozmowie z „Super Expressem” Piotr Adamowicz.

Noc z 14 na 15 stycznia. Piotr czuwa przez cały czas przy szpitalnym łóżku, na którym leży jego brat Paweł. Ze łzami w oczach modli się o jego przeżycie, choć przeczuwa, że śmierć może nadejść w każdej chwili. - Jestem przy Tobie, Paweł – wypowiada w myślach do nieprzytomnego brata. Niestety, prezydent Gdańska, którego kilkanaście godzin wcześniej zaatakował nożownik, nie przeżyje.
- Kiedyś się spotkamy, na pewno… - mówi nam dziś Piotr Adamowicz. - Każdemu trudno jest pominąć osobę, która niedawno odeszła. Dla mnie jest to tym trudniejsze, że Paweł odszedł w wyniku zaplanowanego, brutalnego morderstwa. A ponadto zapoznałem się z najnowszymi ustaleniami w śledztwie, które w mojej ocenie są wstrząsające – zaznacza poseł KO Piotr Adamowicz. I wspomina, jak wyglądał 1 listopada u brata.

- W południe modlitwa ekumeniczna, po południu Paweł zawsze kwestował na Cmentarzu Łostowickim na rzecz hospicjum, a później modlitwa przy grobach. Następnie widzieliśmy się u nas w domu z członkami rodziny, wspominaliśmy zmarłych, jedliśmy ulubiony gulasz. W tym roku Pawła niestety nie będzie. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie… – mówi Piotr Adamowicz. I przywołuje sen z udziałem brata. - Raz mi się śnił Paweł. Kilka tygodni temu. To była jakaś demonstracja uliczna, szedłem w niej, a Paweł stał obok i się przyglądał. Chciał mi podać szalik. Był on jednak zaplątany. W pewnym momencie udało się i szalik był w moich rękach. I sen się urwał… - zaznacza na koniec Piotr Adamowicz.