Prowadzący dopytywał, czy stwierdzeniem o „warszawce” nie odbiera sobie szans na pozyskanie wyborców wielkomiejskich, wśród których wyraźnie przegrał w I turze z Rafałem Trzaskowskim. Duda odparł, że kiedy mówi „o salonie warszawki, opinia społeczna dokładnie wie, co mam na myśli. „W Warszawie każdy wie, o co chodzi” - dodał.
W wywiadzie prezydent odniósł się też m.in. do debaty, którą w czwartek wieczorem miały organizować telewizja TVN oraz portale Onet i Wirtualna Polska. Stwierdził, że jest w każdej chwili gotowy do stanięcia do dyskusji z Rafałem Trzaskowskim, ale w debacie organizowanej przez trzy największe telewizji przy uzgodnieniu z sztabami kandydatów, by zapewnić jej uczciwość. „Nie będzie dyktatu jednej stacji medialnej dla kandydata czy kandydatów. To nie jest kulturalne prowadzenie polityki, to jest takie gangsterstwo polityczne” - grzmiał kandydat PiS, nie szczędząc złośliwości pod adresem kontrkandydata: „Rafał Trzaskowski biegnie do stacji, która na co dzień popiera go, prywatnej jeszcze w dodatku, jeszcze takiej, która ma zagranicznego właściciela i razem z tą stacją dyktują mi jako prezydentowi RP”.
Andrzej Duda odniósł się też do kontrowersyjnej sprawy ułaskawienia osoby, skazanej za pedofilię. „Miałem tutaj zgodne stanowiska pokrzywdzonej, która prosiła o to, żeby to ułaskawienie nastąpiło, żeby ten zakaz zbliżania został zdjęty w całości. Zresztą ten zakaz zbliżania już się zbliżał ku końcowi, ale ona prosiła, żeby zdjąć ten zakaz zbliżania się” - tłumaczył prezydent, dodając, że „było przychylne temu, absolutnie jednoznacznie stanowisko dwóch instancji sądowych, które opowiadały się za tym ułaskawianiem, jak również prokuratora generalnego, który również opowiadał się w tej sprawie za ułaskawieniem”.