Tadeusz Płużański

i

Autor: Super Express

Dzień zwycięstwa? - Tadeusz Płużański w felietonie dla "Super Expressu"

2020-05-09 17:59

Na widok Sowietów „tłum dookoła szalał z radości, obsypywał żołnierzy kwiatami, śmiał się i płakał....”. Wszyscy się cieszyli, chodzili do kin i teatrów, na zakupy, rozpoczynali naukę i pracę. Nade wszystko pili i rozmnażali się - kobiety chętnie oddawały się przygodnym mężczyznom, czasem dochodziło do grabieży, ale to nic takiego, zresztą dla Rosjan rabunek był „ekonomiczną koniecznością”.

Kto to napisał? Putin? A może Czarzasty? Nie, to Michał Cichy. Ktoś pamięta jeszcze tego specjalistę od historii, szczególnie od mordowania Żydów przez AK w czasie Powstania Warszawskiego? Ale dla tego niegdysiejszego dziennikarza „Gazety Wyborczej” i podobnych mu ekspertów Polska została wyzwolona przez Sowietów, a 8 maja 1945 r. to Dzień Zwycięstwa.
Warto przypomnieć, że nawet komuniści mieli wątpliwości. Oczywiście nie wobec „wyzwolenia”, które ową bolszewicką szajkę, ów związek przestępczy o charakterze zbrojnym wyniosło do władzy na sowieckich bagnetach. Na zebraniu marionetkowej tzw. Krajowej Rady Narodowej tzw. prezydent Bierut i tzw. marszałek Rola-Żymierski nie wiedzieli, czy za Dzień Zwycięstwa uznać 8, 9, czy 10 maja, dlatego postanowili poczekać, co zdecyduje tow. Stalin.

A co zdecydował Generalissimus, można było przeczytać w specjalnym wydaniu „Życia Warszawy”: „Celem upamiętnienia po wsze czasy zwycięstwa Narodu Polskiego i Jego Wielkich Sprzymierzeńców nad najeźdźcą germańskim, demokracji nad hitleryzmem i faszyzmem, wolności i sprawiedliwości nad niewolą i gwałtem – dzień 9 maja, jako dzień zakończenia działań wojennych, stanowić będzie Narodowe Święto Zwycięstwa i Wolności”.
Ale skąd te rozbieżności co do daty? Koniec wojny ogłoszono 8 maja 1945 r. o godz. 15.00. Dzień wcześniej, 7 maja Niemcy podpisały kapitulację we francuskim Reims, w obecności przedstawicieli Wielkiej Brytanii, Francji i ZSRS. Rosjanie zażądali jednak od Niemiec osobnego podpisania kapitulacji. Nastąpiło to w Berlinie o północy z 8 na 9 maja, a według moskiewskiego czasu była już godz. 2.00 - 9 maja. I stąd ten dzień ZSRS uznał jako datę zakończenia wojny i narzucił anektowanym przez siebie, oraz skolonizowanych krajom.
Polska pozostała wierna sowieckiej tradycji aż do… 2015 r., bo dopiero wtedy parlament RP przegłosował przesunięcie Dnia Zwycięstwa na 8 maja. Ale czy w ogóle świętowanie tego dnia ma sens? Szczególnie w sytuacji, gdy oddajemy cześć wyklętym przez komunistów Żołnierzom Niezłomnym. Oni musieli walczyć dalej z drugim sowieckim okupantem. A więc wojna dla Polski wcale się nie skończyła. Komunizm został formalnie obalony w 1989 r., a ostatnie okupacyjne wojska wyjechały dopiero w 1993 r.