stanisław kostrzewski

i

Autor: East News

Falenta przyszedł do ojca Małgorzaty Rozenek, by pomóc PiS? Szokujące ustalenia "Gazety Wyborczej"

2018-08-21 8:57

Czy za afera podsłuchową, która wybuchła w w 2014 roku i zapewne mocno przyczyniła się do wyborczej porażki koalicji PO-PSL, stali powiązani z PiS ludzie służb specjalnych? Taki scenariusz wyłania się z ustaleń "Gazety Wyborczej". Według dziennika pod koniec 2013 roku do Stanisława Kostrzewskiego, ówczesnego skarbnika partii Jarosława Kaczyńskiego, a prywatnie ojca Małgorzaty Rozenek-Majdan, przyszedł Marek Falenta z informacją o nagraniach.

Taśmy, na których słychać było m.in. Bartłomieja Sienkiewicza,  Radosława Sikorskiego,  Elżbietę Bieńkowską, Marka Belkę czy Pawła Wojtunika, miały w niekorzystnym świetle przedstawić obóz rządzący. Wygląda na to, że Kostrzewski miał tylko przekazać informację o podsłuchach swoim partyjnym szefom. - Po rozmowie z Markiem Falentą Stanisław Kostrzewski wziął od niego namiary. W kierownictwie postanowiono, że Falentę trzeba sprawdzić - cytuje swojego informatora "Gazeta Wyborcza". Jego zdaniem tego zadania miał się podjąć Ernest Bejda, obecny szef CBA, a w 2014 roku prawnik spółki Srebrna.

"Po weryfikacji służby wraz z Falentą zdecydowały, by pierwsze nagrania z podsłuchów opublikować na łamach Wprost – tygodnika nie kojarzonego bezpośrednio z obozem prawicy – dla wzmocnienia efektu – pisze na łamach "GW" Wojciech Czuchnowski. Kolejne zapisy z tasmy publikuje już tygodnik "Do Rzeczy".  Informacjom podanym przez dziennik zaprzecza zarówno były szef CBA, obecnie koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński, jak i Ernest Bejda. "

Za udział aferze podsłuchowej biznesmen Marek Falenta w grudniu 2016 roku został skazany na 2,5 roku odsiadki. Jego szwagier Krzysztof Rybka i kelner Konrad Lasota otrzymali kary 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywny.