Strajk nauczycieli w całej Polsce

i

Autor: Cezary Pecold / SE Łódź

Galopujący Major dla se.pl: Czy polski prawicowiec może być dobrym rodzicem?

2019-04-19 13:29

Wiele obecny strajk szkolny nam pokazuje, wiele otwiera furtek, wiele razy musimy przecierać oczy, nie tylko ze zdumienia, ale też z plwocin, którymi przeciwnicy strajku częstują ludzi zarabiających po 2000 na rękę. Ale to, co być może najbardziej zdumiewające w obliczu tego strajku, to pytanie, czy polska prawica w ogóle potrafi wychowywać własne dzieci? Czy mogą być dobrymi rodzicami?

Przez cała lata słyszeliśmy, jacy to rodzice lewicowi są tymi gorszymi, jak to lewacki relatywizm rozkłada młodzież, jak to tylko prawicowe wychowanie pozwoli na wychowanie dumnych Polaków. A tu kilka dni strajku i co? Dowiadujemy się, że uczeń gimnazjum, z którym na skutek strajku nie przerobiono czegoś w podręczniku, jest niemal bezradny i nie wie, biedaczyna, jak sobie poradzić. Więcej, u niektórych prawicowych publicystów możemy nawet wyczytać, że uczniowie nie potrafią przygotować się do matury, gdy przez ostatni tydzień nie miał kto z nimi powtarzać materiału?  Przyznam, że to trochę przerażające. Jeśli dziecko prawicowego rodzica, dziecko, które jest w pełni zdrowie na umyśle, nie potrafi przeczytać kilku stron w podręczniku, niechby przy pomocy prawicowego rodzica, to, w jaki sposób jest ono wychowywane? Jeśli maturzysta, wychowywany w duchu polskiego patriotyzmu, kultu wyklętych i prawicowych wartości na kilka tygodni przed maturą nie potrafi sam powtórzyć materiału, to pytanie, czy prawicowe wychowanie nie odbiera wręcz jakiś mocy intelektualnych? I czy nie jest po prostu szkodliwe?

Ba, przez lata słuchaliśmy o bezstresowym wychowaniu jako o lewackim wymyśle, który czyni dzieci rozpuszczonymi paniczykami, co nie będą potrafili stawić czoła wyzwaniom świata. Dzieci musza być zahartowane, jak to drzewiej bywało, słyszeliśmy. I co? Minął tydzień strajku i od prawicowych rodziców słyszymy szlochy i płacze, na jaki to ogromny stres są narażone ich dzieci, tylko dlatego że kilka dni nie poszły do szkoły. Jeśli więc kilka dni nieobecności ma wywoływać taki szok psychiczny, to trudno nie zadać pytania, w jakim stanie psychicznych są ofiary prawicowego wychowania i czy nie potrzebują pomocy lekarskiej.

Najgorzej, że polska prawica uwielbia przestrzegać przed wojną, najazdami, hordami wrogów czającymi się u bram do polskiego raju, przynajmniej tego raju od 2015 r.  Jak więc jednocześnie ta sama prawica wyobraża sobie, że ich własne pociechy, ubierane w koszulki wyklętych dadzą sobie radę z wrogiem, skoro kilkudniowy strajk to dla nich dyskomfort niemal nie do zdzierżenia? Jak osiemnastolatek ma iść w bój z przeciwnikiem, w okopach siedzieć, po lasach się ganiać, skoro powtarzanie przez niego materiały przy mamusinej herbatce w pokoiku, to ciężar nie od udźwignięcia?

Oczywiście może też być tak, że prawicowi rodzice kłamią o swoich pociechach, które są zachwycone darmowymi wakacjami i znakomicie sobie dają radę bez nauczyciela, a jedyny stres, jaki w nich jest wywoływany, to obawy, że strajk się wkrótce skończy albo matura, jak zawsze, za trudna. To jednak oznaczałoby, że prawicowi rodzice na temat swoich dzieci bezczelnie kłamią i instrumentalnie wykorzystują je do walki politycznej. A to oznacza, że na dobrych rodziców za bardzo się nie nadają, prawda?