Marek Chrzanowski

i

Autor: Bartosz Krupa

Galopujący Major o skandalu w KNF: Nie tyle narodziny afery Rywina, co pogrzeb afery Amber Gold

2018-11-13 16:25

Wbrew zacieraniu rączek przez opozycję parlamentarną, pozaparlamentarną, dziennikarską i każdą inną nie uważam, żebyśmy mieli do czynienia z nową aferą Rywina po nagraniu szefa KNF Marka Chrzanowskiego w rozmowie z Leszkiem Czarneckim - właścicielem nadzorowanego przez KNF banku.

Nie stanie się tak z czterech przynajmniej powodów.

Po pierwsze, nie tak działa system omerty. Przewodniczący Chrzanowski, formalnie trudno odwołalny, zapewne dostał typową propozycję nie do odrzucenia. Dziś podajesz się do dymisji, prokuratura za rok, półtora sprawę cichcem umorzy, w międzyczasie dostaniesz miękkie lądowanie w jakieś naszej spółeczce. Nawet zarobki będziesz miał większe, a odpowiedzialność żadną. Właśnie dla takich spraw została odzyskana prokuratura, bo ona jest tutaj kluczowa. Gdyby była niezależna od partii, wówczas Chrzanowski mógłby grać na siebie, a że jest partyjną pałką, toteż lepiej się dziś podać do dymisji, niż być jutro pokazowo dla ludu wyprowadzonym w kajdankach.

Po drugie, wszelkie wątki finansowe rozmaitych publicznych oskarżeń są dla Polaków kompletnie niezrozumiałe. Upadłości kolejnych skoków, upadłość Amber Gold, obligacje GetBack czy teraz nagrania KNF – to są wszystko sprawy, które, owszem, interesują najbardziej politycznie zaangażowanych kibiców politycznych, ale nie pozostałą resztę. Przypomnijmy – główny ekonomista SKOK – Janusz Szewczak robi na prawicy za ekonomicznego guru, prokuratorzy z czasów Amebr Gold byli awansowani, szef GetBack pisał listy pochwalne do premiera i, podobnie jak SKOK Wołomin, brylował wśród prawicowych sponsorów. Ba, sam premier, tak premier obecnego rządu, zastanawiał się jak wykołować bank, który dostał w zarządzanie, aby wyprowadzić „Pięć dych czy siedem, czy stówkę” dla Aleksandra Grada. I co? I nic, Polaków to nie obeszło, bo Polacy cały ten świat mają za świat szwindli, więc nic już na nich nie zrobi wrażenia.

Po trzecie, afera Rywina była możliwa, bo inaczej działały media i autorytety. Teraz nikt już nikomu nie wierzy, teraz nikt się tak z newsami nie pieści, nikt nie analizuje, polityczny świat dziennikarski, zdaniem wielu, w olbrzymiej większości, działa już jedynie jako pijarowa ochranka dla swoich sponsorów, więc dziennikarskie dochodzenie do prawdy wspólnymi siłami jest niemożliwe, a już na pewno przy tej ilości rozhisteryzowanych kiboli politycznych na twitterze i fejsbuku. Zamiast tego rusza, do bólu przewidywalny, przemysł propagandy, kwota 3-letniego wynagrodzenia wiązana z kapitalizacją traktowana jest jako „drobne” dla banku albo Leszek Czarnecki przedstawiany jest jako tajny współpracownik, który za długo trzymał taśmy i się teraz broni. Tak jakby obrona przed przejęciem była jakąś zbrodnią.

Po czwarte, kluczowy, obok zarzutu łapówkarstwa, wątek dotyczący próby przejęcia Getinu przez inny bank łatwo zostanie przedstawione jako próba Getinu uratowania. Zresztą opozycja już strzela sobie w stopę, skupiając się na „prawie własności” nielubianego Leszka Czarneckiego, a nie na bezpieczeństwie deponentów trzymających pieniądze w jego banku, który pan Sokal ponoć chce doprowadzić do upadłości. Tymczasem libertariańskie postrzeganie prawa własności w społecznej świadomości już dawno uległo erozji. Teraz liczy się bardziej bezpieczeństwo. Tego opozycja jednak nie rozumie.

Nie znaczy to oczywiście, że nic się nie stało. Ten stenogram to wręcz kopalnia insajderskiej wiedzy o praktykach funkcjonowania państwa, przejęciach, traktowania własnych pracowników. Mało kto porusza chociażby wątek mianowania kandydatów członków zarządów w konkursach piękności, którzy nie chcą się wyprowadzić na wieś… czyli do Poznania. Mało kto wskazuje, jak traktowane są największe banki państwowe służące za skarbonkę dla pisowskiej elity. Mało kto podnosi, że państwo z dykty to był właściwie komplement.

Nie znaczy to oczywiście, że PiS na tych taśmach nie straci. O ile betonowy elektorat da się zapchać dowolną bzdurą, o tyle elektorat centrowy widzi ciągły obstrzał PiS i kolejne, kolejne uwikłania w kolejne, kolejne afery. Miał PiS za peowskie afery rozliczać, tymczasem sam teraz jest rozliczany, a awantura wokół nadzoru premiera nad KNF, właśnie uśmierciła zarzuty jakiejkolwiek odpowiedzialności Platformy Obywatelskiej w kolejnych aferach finansowych. W końcu, skoro Tusk i reszta ma odpowiadać za brak nadzoru nad KNF w sprawie Amber Gold, to jak jednocześnie za taki sam nadzór ma nie odpowiadać premierka Szydło z premierem Morawieckim?