Radosław Fogiel

i

Autor: Facebook

Gdyby zależało nam na komforcie, zostalibyśmy testerami materaców - mówi wicerzecznik PiS

2019-10-22 10:42

Senator Libidzki dokonał jakiegoś aktu strzelistego. Nie mówił, że był kuszony. Mówił, że gdyby ktoś się do niego zgłosił, to on będzie twardy i się na nic nie zgodzi. Doceniam, że wielu senatorów chce pozować na bohaterów, a z braku okazji do bohaterskich czynów ogłasza je awansem

„Super Express”: - Porażka w wyborach do Senatu boli w PiS aż tak bardzo, że każecie ponownie przeliczać głosy? Choć od dnia głosowania minęło już wiele dni, to uważacie, że w dwóch okręgach wynik wyborów nie jest wcale pewny i można je wygrać przy zielonym stoliku...

Radosław Fogiel: - Żadne z tych stwierdzeń nie jest prawdziwe. Ani przy zielonym stoliku, ani niczego nie każemy. Korzystamy z prawa przysługującego każdemu Komitetowi Wyborczemu złożenia protestu z wnioskiem o ponowne przeliczenie głosów. Robimy tak w okręgach w których różnica głosów była niewielka, za to ponadnormatywnie duża była liczba głosów nieważnych.

Co to znaczy „ponadnormatywnie duża”?

W każdym z tych okręgów liczba głosów nieważnych przekraczała różnicę głosów między zwycięzcą, a tym, który przegrał. Z punktu widzenia transparentności i procedur demokratycznych, by mieć pewność co do wyniku wyborczego, zasadne jest ponowne przeliczenie tych głosów. Każdy komitet ma do tego prawo, nie tylko PiS. I niejednokrotnie z tego prawa korzystano.

W związku z tym, że nie udaje się przekonać nikogo z opozycji do przejścia na stronę PiS, odczytywane to bywa jako akt desperacji.

Z całym szacunkiem jest to odczytywane błędnie. To nie jest żaden „sposób”, ani „desperacja”. Nie jest to pierwszy raz, kiedy jakiś Komitet o to się zwraca. Dobrze wiemy jakie bywały historycznie sytuacje, zwłaszcza w wyborach samorządowych…

Senatorowie opozycji mówią, że są kuszeni przez PiS. Politycy pańskiej partii puszczali oko i mówili, że jeszcze się zobaczy jak w Senacie będzie z tą większością… Jak idzie? Ktoś się skusi?

To ja powinienem chyba zapytać o to dziennikarzy, w tym państwa. Czytam i słyszę o takich rzeczach, ale ja o żadnym kuszeniu nie słyszałem…

Profesor Grodzki, Jan Filip Libidzki…

Z tego co wiem, to senator Libidzki dokonał jakiegoś aktu strzelistego. Nie mówił, że był kuszony. Mówił, że gdyby ktoś się do niego zgłosił, to on będzie twardy i się na nic nie zgodzi. Doceniam, że wielu senatorów chce pozować na bohaterów, a z braku okazji do bohaterskich czynów ogłasza je awansem. Tyle, że to są pytania do nich, a nie do mnie.

Michał Dworczyk udał się w Polskę z misją przekonywania senatorów? Kiedyś udał się na Śląsk i udało się uzyskać większość w Sejmiku dzięki radnemu Kałuży.

Minister Dworczyk pracuje w Kancelarii Premiera i wykonuje swoje obowiązki. Ewentualnie może być w swoim okręgu wyborczym. Co do radnego Kałuży zagrała troska o losy regionu. I uznał, że może bardziej przysłużyć się wyborcom i realizować swoje postulaty w innej konstelacji.

Ilu senatorów opozycji wykaże się taką troską o losy kraju i uzna, że mogą bardziej przysłużyć się wyborcom przechodząc na stronę PiS?

Liczę, że troską o państwo wykaże się cała 100 senatorów. Nie przypuszczam, żeby ktoś kandydował i był w parlamencie takiej troski nie wykazując.

A taką troskę o to, żeby rządzącym było łatwiej, a nie trudniej? Dziś komfortowej sytuacji PiS nie ma.

Nigdy nie chodziło nam o komfortowe sytuacje. Gdyby tak było zostalibyśmy testerami materaców, a nie politykami. Liczymy, że w Senacie uda się jednak zbudować stabilność.

Czyli większość dla PiS.

Osiągnęliśmy to w Sejmie i jesteśmy z tego zadowoleni. Wyniki senackie były w barwach partyjnych remisowe 48 do 48. Co do senatorów niezależnych jest przypuszczenie, że mogą być związani z opozycją. O tym, jak poszczególni senatorowie będą głosować przekonamy się za jakiś czas.

Za jakiś czas mamy też podobno przekonać się, czy Stanisław Piotrowicz, którego odrzucili wyborcy PiS pomimo „jedynki”, ma się jednak dostać do Sejmu. Wirtualna Polska informuje, że trwa namawianie posłów, którzy go przeskoczyli na liście, by ustąpili miejsca w Sejmie...

Wirtualna Polska nie idzie tak daleko, oni nie twierdzą, że namawiają do tego władze PiS. Ja o tej sprawie dowiedziałem się od dziennikarki, która zadzwoniła z pytaniem. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że w wielu miejscach osoby będące pod kreską badają, czy wszyscy, którzy do Sejmu weszli obejmą mandat, czy jednak nie obejmą.

Stanisław Piotrowicz wśliźnie się do Sejmu?

Nie wiem. Gdybym umiał na to pytanie odpowiedzieć miałbym zapewne także większe szanse w totolotka.

PiS zawsze był za dekomunizacją polityki. Cieszy pana to, że wasi wyborcy sami zdekomunizowali nieco szeregi posłów? Bez posła Piotrowicza w Sejmie nie będziecie znów musieli się tłumaczyć z jego przeszłości...

Nam jest szkoda każdego posła, który nie uzyskał reelekcji, ale cieszymy się z każdego z tych 235, którzy się dostali. Szkoda, że niektórym zabrakło tak niewielu głosów. Wolelibyśmy oczywiście, by posłów było więcej niż mniej.

Poseł Piotrowicz był taką wartością dodaną dla PiS, że szkoda, że go nie ma? Czy jednak dobrze, że wszedł ktoś inny?

Panowie, ja nie chcę oceniać i recenzować poszczególnych posłów. Pokazuję, jak podchodzi do tego Prawo i Sprawiedliwość jako partia.

Pierwsze dni po wyborach upłynął w cieniu komentarzy o buncie koalicjanta PiS, czyli Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Głośno mówili o zmianie premiera... Udało się to już spacyfikować?

Ponownie panowie prezentują doniesienia medialne jako pewnik…

Wierzymy, że jak tylu kolegów po fachu pisze o takich rzeczach, to raczej nie wyssali tego z palca.

Nie twierdzę, że wyssali z palca. Moja wiedza znacząco różni się jednak i różniła od tego, co mogłem przeczytać w większości gazet w ubiegłym tygodniu.

Uchyli pan rąbka tajemnicy, czy Zbigniew Ziobro był równie koncyliacyjny jak Jarosław Gowin, który na naszych łamach stwierdził, że nie żąda więcej ministerstw niż dwa?

I ponownie jest założenie, że chodzi o stołki i personalne układanki i ambicje.

Wiemy, chodzi o Polskę. I tej troski o Polskę nie da się chyba realizować bez stołków i ambicji?

Zapewniam, że z mojej perspektywy wygląda to tak, że szliśmy wspólnie do wyborów, ze wspólnym programem, który chcemy wspólnie realizować. Na tym się skupiamy. To, że po wyborach każdy ma jakąś wizję tej współpracy, ma jakieś przemyślenia, nie jest niczym wyjątkowym. To normalne, nie ma żadnych kryzysowych sytuacji.

Znając Zbigniewa Ziobrę dziwilibyśmy się, gdyby nie chciał wykorzystać tego, że ma znacznie większą grupę posłów w ramach klubu, niż miał w ubiegłej kadencji. To nie jest jakaś sensacja, że ktoś mając więcej posłów chce więcej „ugrać”.

I tak jak już mówiłem, cieszymy się z każdego dodatkowego posła. Czy są to posłowie PiS czy nasi koalicjanci. Nie jest dla nas problemem, czy danemu posłowi jest bliżej do Solidarnej Polski, czy Porozumienia. Wszyscy są posłami Zjednoczonej Prawicy z list PiS, którzy chcą kontynuować reformy rządu Mateusza Morawieckiego.

Na koniec pytanie o Konfederację. To, że pojawia się prawicowa konkurencja w Sejmie to problem?

Demokratyczny wybór Polaków nigdy dla PiS nie jest problemem. Każda partia woli oczywiście uzyskać jak najlepszy wynik kosztem innych partii, ale każdy odpowiada za siebie.

Czyli gdyby Konfederacja zaczęła was podgryzać to nie będzie wam w Sejmie przeszkadzało?

Mam nadzieję, że partia mieniąca się prawicową nie dołączy do frontu od Wiosny do Platformy Obywatelskiej i nie skupi się na podgryzaniu PiS. Choć to okaże się wraz z pierwszymi głosowaniami.