Jacek Żakowski: TK się myli, spoty zamulają

2011-07-21 4:00

- Praktyka pokazała, że stosowanie spotów powoduje, że kampania staje się wielkim targowiskiem populizmu, odbiega od meritum i zmienia demokrację w konkurs marketingu - komentuje wyrok Trybunału Konstytucyjnego Jacek Żakowski, publicysta "Polityki".

"Super Express": - Jak decyzja Trybunału Konstytucyjnego wpłynie na polską scenę polityczną? Zacznijmy od tego, co na niej nowe, czyli od jednomandatowych okręgów wyborczych.

Jacek Żakowski: - Zastosowane w wyborach do Senatu mają pewne zalety. Mogą się przyczynić do wzmocnienia struktur lokalnych. Wspólnoty, które kształtują się wokół aglomeracji, stają się bardzo pozytywnym elementem demokracji. Dzięki JOW-om może się udać stworzenie takiej relacji, że Senat jest reprezentacją interesów wspólnot terytorialnych, a Sejm reprezentacją interesów wspólnot politycznych, co daje pełne spektrum społeczne. Ważne, czy np. inicjatywa prezydentów miast "Obywatele do Senatu" nie zamieni się w partię, lecz będzie ruchem, gdzie silne samorządy uzyskują głos w legislaturze. Bo to samorządy są dziś motorem modernizacji.

- Idźmy dalej. W uzasadnieniu wyroku prof. Rzepliński powiedział, że zakaz spotów i billboardów powinien mieć mocne uzasadnienie w interesie publicznym, inaczej ogranicza nasze prawa.

- Praktyka pokazała, że stosowanie spotów powoduje, że kampania staje się wielkim targowiskiem populizmu, odbiega od meritum i zmienia demokrację w konkurs marketingu. Szkodzi samej istocie wyboru demokratycznego, bo czyni z niego efekt manipulacji, a nie świadomego wyboru obywatela. W polskiej praktyce spoty służą wyłącznie zamulaniu wyborców - odwołują się do emocji i symboliki. Trybunał dokonał fałszywej oceny stanu faktycznego.

- Rozczarował też rzeczników dwudniowego trybu głosowania. TK nie uznał ich argumentacji, że zwiększy się frekwencja.

- Ja też nie uznaję. Postulat powszechnego udziału w wyborach nie jest słuszny. To prawo, z którego korzystać powinni tylko ci, którzy chcą. Co więcej, prawo do głosowania powinno być kwalifikowane. Znaczy to, że ma być poprzedzone swoistym testem obywatelskim. Obywatel, żeby zagłosować, musi posiadać pewną ilość wiedzy i ponosić jakąś ofiarę na rzecz dobra wspólnego: czytać gazety, oglądać serwisy informacyjne... Ci, którym się tego nie chce, i dla których np. PO to bardziej usługa medialna niż partia polityczna, głosować nie powinni.

- Która partia na tej decyzji ugrała najwięcej - PO, PiS czy SLD?

- Największym przegranym jest polska demokracja, a zwycięzcą firmy pijarowskie i branża reklamowa. Zgodnie z polską tradycją billboardy będą wisiały w całym kraju jeszcze jakieś pół roku po wyborach. A dzięki JOW-om i tak wygrywać będą największe partie i bogaci kandydaci mający silne zaplecze ekonomiczne.