Jan Złotorowicz: Tajna wojna z nauczycielami

2014-08-29 4:00

W Polsce od kilku lat trwa tajna wojna z nauczycielami. Prowadzą ją samorządy, które w całym kraju z entuzjazmem zamykają publiczne szkoły - tylko po to, aby natychmiast w ich miejsce otwierały się szkoły prywatne.

W Polsce od kilku lat trwa tajna wojna z nauczycielami. Prowadzą ją samorządy, które w całym kraju z entuzjazmem zamykają publiczne szkoły - tylko po to, aby natychmiast w ich miejsce otwierały się szkoły prywatne. Dlaczego? Bo tak ponoć jest taniej. Pytanie tylko, dla kogo? Pomysł, aby w wyjątkowych sytuacjach zastępować szkołę publiczną prywatną, powstał jako swego rodzaju zabezpieczenie w polskim systemie edukacji. Miała to być ostatnia deska ratunku dla małych, biednych gmin, które nie radzą sobie z finansowaniem szkoły.

Zobacz: Tomasz Walczak: Kiedy Putin odbierze paradę zwycięstwa w Odessie?

Problem polega jednak na tym, że samorządy nie traktują tego jako wyjścia ostatecznego, tylko jako podstawę swojej polityki edukacyjnej. Gmina Hanna (woj. lubelskie) nie prowadzi już ani jednej szkoły, wszystkie zostały tam oddane w ręce prywatne. Dla lokalnych władz tak jest taniej, bo nie muszą do rządowych pieniędzy (subwencja oświatowa, prawie 40 mld zł!) dokładać kasy. Nie muszą, bo w prywatnych szkołach nie działa Karta nauczyciela. Można więc kichać na ustawowe gwarancje pensji, umowy etatowe zastępować śmieciowymi, no i do kosza wyrzucić takie nauczycielskie "przywileje", jak np. urlopy dla ratowania zdrowia.

Ktoś powie: co z tego? Ważne, że dzieci mają się gdzie uczyć. Nic bardziej mylnego! Fatalnie opłacany nauczyciel to fatalny nauczyciel. Jak alarmowała ostatnio w liście do MEN rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz, trwająca w Polsce dzika prywatyzacja szkół skończy się tym, że w bogatych gminach będą dalej działały publiczne szkoły z dobrymi pensjami i gwarancjami zatrudnienia nauczycieli, a w biednych gminach szkoły prywatne z niskimi pensjami. Zagadka: gdzie pójdą pracować dobrzy nauczyciele? Czyli realnie grozi nam podział: bogaci uczą się lepiej, biedni uczą się gorzej. Problem ten jest tak palący, że RPO zaapelowała do minister edukacji Joanny Kluzik- Rostkowskiej o szybką reakcję. Co na to pani minister? Właśnie ogłosiła, że jej planem jest likwidacja Karty nauczyciela. Pewnie! Po co dzielić dzieci na biedne i bogate? Niech wszystkie uczą się gorzej.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail