Janusz Józefowicz i Natasza Urbańska

i

Autor: AKPA Janusz Józefowicz i Natasza Urbańska

Janusz Józefowicz: "Z dnia na dzień zostaliśmy pozbawieni środków do życia. Sytuacja jest DRAMATYCZNA"

2020-04-30 6:35

Z dnia na dzień zostaliśmy pozbawieni środków do życia. A mówiąc my, mam na myśli pracowników Teatru Studio Buffo oraz ludzi, z którymi w różniej formie współpracowaliśmy. To ok. 250 osób, które mają kredyty do spłacenia, czynsze do zapłacenia i rodziny do utrzymania. Sytuacja jest, co tu dużo mówić, dramatyczna i przekroczyła wyobraźnię nas wszystkich - mówi o sytuacji artystów w czasach pandemii Janusz Józefowicz, reżyser, choreograf i dyrektor artystyczny teatru Studio Buffo.

„Super Express”: – Na początku pandemii koronawirusa i zamrażania Polski ktoś przytomnie zauważył, że świat artystyczny pierwszy odczuje kryzys i jako ostatni odczuje poprawę, kiedy ten kryzys się skończy. W sytuacji zamknięcia teatrów, kin i sal koncertowych oraz braku perspektywy ich otwarcia chyba celniej nie da się oddać sytuacji pana, pańskich koleżanek i kolegów...
Janusz Józefowicz: – Faktycznie, trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Z dnia na dzień zostaliśmy pozbawieni środków do życia. A mówiąc my, mam na myśli pracowników Teatru Studio Buffo oraz ludzi, z którymi w różniej formie współpracowaliśmy. To ok. 250 osób, które mają kredyty do spłacenia, czynsze do zapłacenia i rodziny do utrzymania. Sytuacja jest, co tu dużo mówić, dramatyczna i przekroczyła wyobraźnię nas wszystkich.
– Bo i nigdy z czymś takim nie mieliśmy do czynienia. Wiadomo, że w czasach kryzysu pierwsze, na czym ludzie oszczędzają, to kultura i sztuka. Ale nie było jeszcze tak, że świat się zupełnie zamknął tak jak teraz.
– Rzeczywiście, przeżywaliśmy już trudne chwile w czasach kryzysu z 2008 r. Myśleliśmy już nawet o zamknięciu teatru, ponieważ w pewnym momencie nie mieliśmy już z czego dokładać. Udało nam się jakoś przetrwać i myśleliśmy, że już nic gorszego spotkać nas nie może. Okazało się, jak bardzo się myliliśmy.
– A perspektyw powrotu nawet do względnej normalności nie ma. Kultura ma się otworzyć jako ostatnia.
– Dokładnie. Ale Teatr Studio Buffo jest także prywatnym przedsiębiorstwem, które działa od 28 lat bez dotacji publicznych i przez ten cały czas nie tylko dostarcza widzom rozrywki, lecz także zatrudnia setki osób i płaci podatki. Tylko w ubiegłym roku zapłaciliśmy do budżetu państwa ok. 1,5 mln zł i dziś, w tych trudnych czasach, oczekujemy jakiegoś wsparcia.
– Minister kultury odgrażał się, że artyści nie zostaną bez pomocy. Gdzieś na horyzoncie ją widać?
– Politycy na razie dużo mówią, szastają miliardami, ale niewiele z tego wynika. Przynajmniej dla nas. Nie mamy żadnego wsparcia, a utrzymanie naszego teatru jako instytucji to ogromne koszty. Sam miesięczny czynsz wynosi ponad 50 tys. zł, nie mówiąc już o utrzymaniu pracowników etatowych, sekretariatu czy kas. Przez cały czas oddajemy pieniądze za bilety z odwołanych spektakli i koncertów. Kiedy zamknięto teatry, mieliśmy sprzedanych 35 tys. biletów na 144 zaplanowane do lipca przedstawienia.
– Jak sobie radzicie z tą sytuacją?
– Na szczęście część naszych widzów przekłada bilety na inny termin. Część kupuje vouchery, które pozwolą im pójść w przyszłości na dowolne przedstawienie w dowolnym terminie. To wspaniały gest z ich strony. Tylko dzięki temu mamy jakąś nadzieję na przetrwanie.
– Pomoc widzów na pewno jest istotna, ale bez pomocy państwa będzie chyba trudno. Jakiej pomocy byście oczekiwali?
– Szczerze? Jakiejkolwiek. Nie oczekujemy jałmużny, bo jesteśmy przedsiębiorstwem, które do tej pory przynosiło państwu wymierne zyski. Nie mówiąc już o tym, że dajemy ludziom pracę i jesteśmy instytucją kultury. Uważam więc, że wszystkim przedsiębiorstwom tego typu należy się wsparcie od państwa. Po to przecież m.in. państwo istnieje i po to płacimy podatki, żeby w tak trudnej chwili móc liczyć na jego pomoc. Tymczasem politycy, zamiast przekazywać publiczne pieniądze najbardziej poszkodowanym przez pandemię obywatelom i przedsiębiorcom, kontynuują swoje polityczne harce na koszt podatnika.
– Były już pomysły, by takie instytucje, jak teatry, przeniosły się do sieci i tam za pieniądze nadawały swoje przedstawienia. Rozważaliście taką możliwość?
– Staramy się w tym trudnym czasie utrzymywać kontakt z widzami za pośrednictwem internetu. Na naszym profilu Studio Buffo codziennie publikujemy piosenki z przedstawień i koncertów, będziemy to robić do końca pandemii. Mam nadzieję, że wystarczy nam piosenek. Realizujemy też specjalne klipy „ku pokrzepieniu serc”, które cieszą się ogromną popularnością. Pierwszy z nich ma już ponad 1,6 mln odsłon, drugi ponad milion. W sumie od początku akcji „piosenka na każdy dzień pandemii” mamy ponad 4 mln odsłoni. Myślimy oczywiście również o spektaklach w sieci. Zorganizowanie takich przedstawień nie byłoby dla nas problemem. Mamy doświadczenie w realizacji tego typu przedsięwzięć, ale nie możemy tego zrobić, ponieważ obostrzenia związane z koronawirusem uniemożliwiają w tej chwili pracę zespołową.
– Jak długo jesteście się jeszcze w stanie utrzymać? Czy woli pan o tym nie myśleć?
– Nasz teatr musi przetrwać ten koszmar, aby spłacić naszym widzom dług wdzięczności. Jak wspomniałem, dziś trwamy tylko dlatego, że nasi widzowie przekładają bilety i kupują vouchery na jesienne przedstawienia. W imieniu swoim i wszystkich, którzy tworzą Teatr Studio Buffo, z całego serca im za to dziękuję.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj