Janusz Korwin-Mikke

i

Autor: KASIA ZAREMBA / SUPER EXPRESS

Janusz Korwin-Mikke: Kobiety pragną bezpieczeństwa

2019-01-22 5:00

Jakbyście się Państwo czuli, gdyby w Waszym bloku zamieszkał człowiek, który ma prawo Was zabić – i NIC za to nie można mu zrobić? Trochę niepewnie, nieprawdaż?

A teraz dodam, że ten facet już kiedyś kogoś z zimna krwią zamordował...

O, to byście spanikowali, zażądali zamknięcia delikwenta, a przynajmniej zabrania go jak najdalej od Was. Byłyby protesty, pikiety...

Wszystkim tym, którzy mają czułe serduszka i chcą zniesienia kary śmierci; którzy uważają, że trzeba ją zastąpić takim absolutnie nieodwoływalnym więzieniem – jeszcze lepiej: połączonym z ciężką pracą np. w kamieniołomach – zadaję tym pięknoduchom pytanie: „Czy pomyśleliście, jak się czuje strażnik więzienny i współwięzień zmuszony przebywać z takim typem? Przecież on teraz może zamordować każdego, kto mu się nie spodoba – bo co najwyżej dostanie »drugie, absolutnie nieodwoływalne« dożywocie...”

A pracując w kamieniołomach, będzie miał w ręku kilof. (Nota bene co z protestami ZZ Kamieniarzy – że odbiera im się miejsca pracy?)

Zdecydowana większość surfujących po internecie to mężczyźni. Ale gdy mowa o karze śmierci, od razu pojawia się przewaga kobiet – które są (nie wszystkie, oczywiście) przeciwko tej „okrutnej karze”, bo mają czułe serca. I z kobiecą logiką dodają: „Skażmy ich na absolutne dożywocie, bo to kara gorsza niż śmierć”.

Ja nie jestem okrutny, nie chce skazywać nikogo na coś gorszego niż śmierć. Mnie kara śmierci wystarczy...
Są, oczywiście, kobiety racjonalne, np. śp. baronowa Thatcherowa, gdy bandyci z IRA podjęli głodówkę, nie ustąpiła. Gdy po dwóch miesiącach umarli z głodu, tylko wzruszyła ramionami: „Każdemu wolno być myszka polną...” – czy jak to się mówi po angielsku.

Ale ogromna większość kobiet ma serduszka miękkie – i bardzo słusznie: kobiety powinny takie być. Kobiety są od dawania życia – my, mężczyźni, jesteśmy od zabijania (jeśli potrzeba...). Ale właśnie dlatego kobiety nie mogą rządzić. Owszem: jeśli taka ma serce twardsze niż niejeden mężczyzna – niech rządzi! Ale kobieta kobieca – taka, jaką chcemy mieć w domu czy w łóżku – na rządy nie powinna mieć żadnego wpływu. Bo rządzących obowiązuje zasada: „Masz miękkie serce – musisz mieć twardą d**ę!”.

Jeśli więc kobiety chcą być bezpieczne, to muszą zrozumieć, że rządzić powinni mężczyźni. I to tacy prawdziwi – a nie to coś edukowane w szkołach ko-edukacyjnych…