Niedzielne południe w Warszawie, opustoszałymi uliczkami warszawskiego Nowego Miasta mknie czarna limuzyna. Auto zatrzymuje się pod kościołem św. Benona, nawiasem mówiąc patrona chorych. Ze skody wysiada sam… prezes PiS i kilku jego ochroniarzy. Do tej świątyni polityk zwykł przyjeżdżać na niedzielne msze, jednak wydawało się, że ze względu na epidemię wirusa z Wuhan, powinien zrezygnować z tej czynności i obejrzeć mszę w domu. Tak rekomendują przecież sami hierarchowie. - Zachęcam do korzystania z dyspensy – mówił ostatnio przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Stanisław Gądecki (71 l.).
ZOBACZ TEŻ: Koronawirus. RADYKALNY krok episkopatu! Uczestnictwo we Mszy św. NIE BĘDZIE obowiązkowe!
Zatem co przyczyniło się do tego, że Kaczyński biskupów nie usłuchał? - Udział w mszy czy inne praktyki religijne są zupełnie prywatnymi sprawami każdego człowieka, dotyczy to też polityków czy członków partii, więc nie będę się na ten temat wypowiadał – powiedział Radosław Fogiel (38 l.), zastępca rzecznika prasowego PiS.