Joanna Mucha

i

Autor: Jan Bielecki/East News Joanna Mucha

Joanna Mucha dołącza do Hołowni. Czy podkradnie polityków to dobry pomysł na partię? - pyta Tomasz Walczak

2021-01-21 7:35

Trwa polowanie Szymona Hołowni i jego rodzącego się ruchu politycznego na obecnych parlamentarzystów. To grono rozrosło się wczoraj do trzech osób. Do lewicowej posłanki Hanny Gil-Piątek I liberalnego senatora Jana Burego dołączyła związana od lat z PO Joanna Mucha. Nieźle jak na ugrupowanie, które obiecuje świeżość w polskiej polityce.

Trudno jednak Hołownię za ten polityczny recykling winić, bo tak z grubsza wygląda budowanie nowej jakości w polskiej polityce. Owszem, jest to trochę droga na skróty, bo wykreowanie własnych rozpoznawalnych działaczy politycznych to droga przez mękę, rozpisana na wiele długich lat i uwzględniająca wiele wyborczych rozczarowań.

Dlatego każde nowe ugrupowanie od lat buduje się w Polsce nie jako ruch oddolny, ale jako mniejsza lub większa koalicja doświadczonych polityków. Przepis jest prosty: musi objawić się rozpoznawalny lider, otoczyć się doświadczonymi w pracy partyjnej doradcami, zdobyć zainteresowanie opinii publicznej, a potem obiecać, że idzie nowe, więc zachęca do współpracy wszystkich ludzi dobrej woli. Tymi najczęściej okazują się działający już od lat politycy.

Ruch Hołowni idealnie wpisuje się w tę logikę i przemierza szlak wydeptany w ostatniej dekadzie przez Ruch Palikota, Nowoczesną czy Kukiz’15 – wszystkie te ugrupowania zasiedlone były przez mniej lub bardziej znanych już polityków do SLD, przez Unię Wolności i PO po Ruch Narodowy.

Wszystkie te polityczne zjawiska łączy też jedno: sezonowość. Czy to grozi Hołowni? Droga przed nim równie wyboista. Przetrwanie na scenie politycznej będzie mu utrudniać to samo, co utrudniało innym, którzy szli przed nim: brak spójności ideologicznej, charakterystycznej dla partii buntu, brak struktur i brak pieniędzy. Wszystkie te przeszkody można pokonać tylko na krótko. Na dłuższą metę nie rozwiązując tych problemów, nowa formacja skazuje się porażkę. Jeśli Hołownia to zignoruje, czeka go ten sam los co Palikota czy Kukiza.

Dobra wiadomość dla działaczy jest jednak taka, że w końcu zawsze powstanie jakaś nowa partia, która chętnie przygarnie znane, a osierocone politycznie twarze. Chów wsobny polskiej polityki nie pozwoli tym ludziom zginąć.