We wtorkowy wieczór (18 stycznia) Jarosław Kaczyński wybrał się na grób pary prezydenckiej, Lecha i Marii Kaczyńskich. W tym celu odwiedził kryptę katedry na Wawelu w Krakowie, by - jak podaje Polska Agencja Prasowa - w ramach wizyty o charakterze prywatnym pomodlić się za pamięć swoich bliskich. PAP podaje, że prezesowi PiS mieli towarzyszyć m.in. premier Mateusz Morawiecki oraz ministrowie Jacek Sasin, Andrzej Adamczyk, Kamil Bortniczuk, posłanka Małgorzata Wassermann czy szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Czemu akurat dziś? Jarosław Kaczyński zawsze w 18. dzień każdego miesiąca modli się i składa kwiaty przy grobie pary prezydenckiej. Niestety, w drodze powrotnej spotkało go coś okropnego. "Zjazd polityków ze wzgórza wawelskiego próbowali zakłócić członkowie i sympatycy Komitetu Obrony Demokracji, którzy - aby przeszkodzić w zjeździe - położyli na drodze", podaje PAP. Interweniowała policja. "Przejazd został udrożniony" - powiedziała PAP Barbara Szczerba z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Politycy wówczas opuścili wzgórze, ale okazało się, że potrzebna jest karetka! Grupa demonstrantów złączyła się bowiem łańcuchem i przypięła do słupa, a do jednej z nich, kobiety, która uskarżała się na ból barku, przyjechali ratownicy. Na szczęście nie stało się nic poważnego. Przypomnijmy, że 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria. Polska delegacja zmierzała na uroczystości w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. PAP podaje, że w krypcie katedry na Wawelu, w której znajduje się sarkofag Lecha i Marii Kaczyńskich, jest też tablica ku czci ofiar katastrofy pod Smoleńskiem z łacińską sentencją: "Corpora dormiunt, vigilant animae" ("Ciała śpią, dusze czuwają").