Ryszard Piotrowski

i

Autor: ARCHIWUM

Konstytucjonalista: Stan klęski żywiołowej oznacza odszkodowania

2020-04-04 7:20

Musimy pamiętać, że z jego wprowadzeniem wiąże się wprowadzenie gwarancji dla obywateli wynikających z Ustawy o wyrównywaniu strat majątkowych. Jednym słowem wchodzą tu w grę odszkodowania. Być może – ale mogę tu tylko spekulować – właśnie z tego względu stan klęski żywiołowej nie jest ogłoszony - mówi w rozmowie z "Super Expressem" prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

„Super Express”: – Trwają dyskusje między rządem a opozycją, czy trzeba wprowadzić stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej. A może nie wprowadzać nic. Przede wszystkim ustalmy, czym się różnią te pojęcia.
Prof. Ryszard Piotrowski: – Konstytucja wyróżnia trzy stany nadzwyczajne, czyli sytuacje, kiedy wprowadzamy szczególne środki, by stawić czoła szczególnym problemom, w których dotychczasowy sposób funkcjonowania państwa nie wystarczy. Te trzy stany nadzwyczajne to: stan wojenny, stan wyjątkowy oraz stan klęski żywiołowej.
– Stan wojenny chyba nam nie grozi.
– Zdecydowanie nie, bo jest wprowadzany w wypadku zbrojnej napaści na nasz kraj lub gdy z umów międzynarodowych wynika zobowiązanie do wspólnej obrony.
– Co oznacza w takim razie stan wyjątkowy?
– Oznacza tyle, że mamy zagrożenie dla ustroju państwa i porządku publicznego, spowodowane działaniami o charakterze terrorystycznym, rozruchami antypaństwowymi czy zamieszkami. Jednym słowem to stan, kiedy sytuacja polityczna czy społeczno-gospodarcza powoduje, że państwo zaczyna się chwiać. I jest wreszcie stan klęski żywiołowej, wprowadzany w sytuacji, gdy doświadczamy katastrofy naturalnej.
– Na przykład epidemii?
– No właśnie. Epidemia to obok niszczycielskich burz, huraganów, powodzi czy pożarów jedna z przesłanek, by stan klęski żywiołowej wprowadzić. Choroby zakaźne są wprost wymieniane w Ustawie o stanie klęski żywiołowej. Jak już wspomnieliśmy, stan wojenny w ogóle nie ma tu zastosowania. Tak samo zresztą jak stan wyjątkowy, bo ten przewiduje środki, których nie da się w stanie epidemii zastosować. Do wirusa strzelać przecież nie będziemy. Nie internujemy go. Nie przeprowadzimy z nim rozmowy ostrzegawczej, nie zablokujemy mu emisji sygnału nadawanej przez niego stacji telewizyjnej czy radiowej.
– Czy coś dziś stoi na przeszkodzie, by wprowadzić stan klęski żywiołowej?
– Musimy pamiętać, że z jego wprowadzeniem wiąże się wprowadzenie gwarancji dla obywateli wynikających z Ustawy o wyrównywaniu strat majątkowych. Jednym słowem wchodzą tu w grę odszkodowania. Być może – ale mogę tu tylko spekulować – właśnie z tego względu stan klęski żywiołowej nie jest ogłoszony. Dziś mamy pakiet antykryzysowy, który, ogólnie mówiąc, jest odzwierciedleniem zasady „co łaska”. W stanie klęski żywiołowej nie ma „co łaska”. Każdemu obywatelowi, który poniósł stratę majątkową, należy się prawo do odszkodowania.
– I jak to w praktyce działa?
– Takie roszczenie składa się u wojewody, a jeśli on go nie uzna, można z takim roszczeniem udać się do sądów powszechnych i tam dochodzić swoich praw. Co więcej, to roszczenie przechodzi na spadkobierców. To olbrzymie obciążenie finansowe dla państwa, bo w obecnej sytuacji stan klęski żywiołowej należałoby wprowadzić nie w jednym regionie czy województwie, ale na terenie całego kraju. Prawo do roszczeń miałyby więc miliony Polaków. Koszty byłyby więc dużo wyższe niż to, co w pakiecie antykryzysowym się dziś planuje.
– Ale stan klęski żywiołowej pozwala przesunąć zgodnie z konstytucją wybory prezydenckie? Bo to dziś jedno z pól dyskusji.
– Tak. To jedyne zgodne z prawem rozwiązanie. O stanie klęski żywiołowej decyduje Rada Ministrów i jej decyzją jest on wprowadzany na 30 dni. Można to przedłużać bez ograniczeń, ale już za zgodą Sejmu. Co więcej, wybory prezydenckie w takiej sytuacji odbyłyby się, zgodnie z konstytucją, 90 dni po zakończeniu stanu klęski żywiołowej. Jest to kosztowne ze względów, o których wcześniej wspomnieliśmy, ale to jedyny sposób, by wybory przesunąć.
Rozmawiał Tomasz Walczak