Praca z domu

i

Autor: Pankaj Nain IPS-Twitter Koronaporadnik

Koronaporadnik Adama Federa. Jak pracować z domu i nie postradać zmysłów? [WIDEO]

2020-03-20 13:14

Praca z domu, czyli home office, jak to się ładnie po angielsku nazywa. Taka elegancka nazwa, nie powinna jednak wprowadzać w błąd, bo to nic miłego, raczej niekończące się pasmo udręk.

Każdy, kto może, ten powinien teraz pracować zdalnie, takie są zalecenia. Nie zawsze jest to oczywiście możliwe. Są przecież zawody takie jak domokrążca, komornik, murarz, dekarz, hutnik, górnik, pielęgniarka, pracownik dyskontu spożywczego, gdzie praca z domu odpada. Oczywiście dyskonty zaczęły kusić premiami za pracę w takich warunkach, dają od 300 złotych za tydzień, do 1000  za miesiąc. Niektórzy nawet się skusili, robią sobie takie prowizoryczne zabezpieczenia z folii, albo siedzą za kasą w maskach przeciwgazowych.

No ale ogólnie rzecz biorąc, okazało się, że to, co robiono dotąd w biurze, równie dobrze można robić w domu, co więcej, z pracy w domu płyną nawet korzyści. Rano nie trzeba zrywać się na autobus, nie ma korków w miastach, wielu oczywiście zadbało o poranne rytuały, stają w łazience, jedną ręką trzymają się rurki od prysznica, w drugiej trzymają telefon i udają, że jadą autobusem, albo tramwajem do pracy. Godzina, góra dwie na dojazd i można zaczynać pracę. Na początku wszyscy bardzo się cieszyli, że można sobie popijać kakao i mieć wideokonferencję z prezesem, że można siedzieć w kapciach, a on nawet o tym nie wie, albo mieć na sobie spodnie od piżamy, dużo było takich pozytywnych relacji. Na początku.

W pierwszych dniach Polacy jeszcze nie wiedzieli, z czym będą mieć do czynienia. Wynikało to z braku doświadczeń. Dotąd w domu pracowało niewiele ponad 5% Polaków, ale Holendrzy, czy Finowie, gdzie pracuje w domu po kilkanaście procent społeczeństwa, mieli tę wiedzę, byli więc prawdopodobnie mniej entuzjastycznie nastawieni.

Czytaj: Koronawirus: gdzie szukać pomocy?

Ludzie w Polsce, jak się wydaje, zapomnieli już o tym kultowym łączeniu na żywo, kiedy profesor Robert Kelly ekspert do spraw koreańskich próbował pracować z domu, czyli porozmawiać na żywo o poważnych sprawach z dziennikarzem BBC, a tuż za nim działa się tragedia matki goniącej dziecko, które ze zrozumiałych względów chciało zobaczyć co tam u taty. Ludzie mogli zapomnieć. No to teraz sobie na pewno przypomnieli, nabrali osobistych, bolesnych doświadczeń.

Okazało się, że jeżeli szkoły i przedszkola są zamknięte, to rodzic robi za przedszkolankę, albo naucza jak wyznaczyć konstrukcyjnie odcinek o długości pierwiastka z liczby 27, w międzyczasie gotuje zupę, jakieś makarony (jeżeli zdobył gdzieś cudem makaron), czyli pracuje też na stołówce. Normalnie zajmuje się tym wszystkim cały sztab ludzi, a przecież ten człowiek pracuje równocześnie w home office, czyli tak jakby normalnie w biurze. Pojawiają się relacje, jak to wygląda. Telefon do banku odbiera  pracownica infolinii: "Julka, czy ty chcesz spaść z tej kanapy? Dzień dobry, bank taki i taki, słucham, w jakiej sprawie Pan dzwoni?” Albo kolejny telefon: " Dzień dobry... W czym mogę pomóc? Zostaw to! Nie liż tego!"

Nie jest łatwo. A minął dopiero tydzień. Mają być dwa tygodnie, tak zapowiadali, ale raczej miesiąc, albo dwa, lub trzy, trudno powiedzieć. Jak więc znaleźć odrobinę wytchnienia, kiedy już wrócimy z pracy do domu, czyli z sypialni do salonu? Trzeba włożyć w to trochę pracy, ale na prawdę warto. Pewien ojciec zastosował ciekawy kamuflaż, udaje poduszkę oraz kanapę jednocześnie. Fachowo przygotowany kamuflaż gwarantuje 90% skuteczności. Wszystko będzie dobrze.

Czytaj: Koronawirus zbiera żniwo w Polsce. Zmarła 27-letnia kobieta. To już szósty zgon [RELACJA NA ŻYWO]