Koronawirus Świętokrzyskie. Rośnie liczba chorych w regionie! [NOWE DANE]

i

Autor: Shutterstock Koronawirus Świętokrzyskie. Rośnie liczba chorych w regionie! [NOWE DANE]

Koronawirus. "Mogą być ofiarami hejtu i stygmatyzacji"

2020-03-30 9:51

To zależy od cech indywidualnych osoby i od jej potrzeb. Jak widać ludzie starają się sobie radzić, wychodzą na spacer, unikając dużych skupisk ludzi. Myślę, że siedzenie w domu na dłuższą metę może powodować frustrację i napięcie emocjonalne. Z drugiej strony cel jest słuszny. Ograniczenie liczby zachorowań i uratowanie życia wielu osób - powiedziała "SE" psycholog, Magdalena Chorzewska.

-„Super Express”: - Upływają kolejne dni kwarantanny. Polacy, zewsząd zalewani są przeróżnymi informacjami o koronawirusie. Nowe zachorowania, stale zwiększająca się liczba osób zakażonych. Jak nie zwariować w tym trudnym czasie i nie przeciążać naszej psychiki?

- Magdalena Chorzewska: Tu zdecydowanie przydaje się zdrowy rozsądek i oddzielanie fake newsów od faktów. Polecam także ograniczenie dostępu do ciągłych informacji. Zrozumiałe jest, że ludzie chcą wiedzieć co się aktualnie dzieje, ale nie ma potrzeby ciągłego śledzenia newsów.

- Dlaczego?

- Dlatego, bo to nasila nasz lęk.

- Co dzieje się z ludzkim mózgiem, gdy ustawicznie przyjmuje przykre wieści?

- Takie informacje powodują albo wzrost paniki, albo wręcz przeciwnie.

- Tzn?

- U niektórych może pojawiać się mechanizm obronny, czyli zaprzeczenie. Te osoby będą stawiały opór przy wprowadzaniu kolejnych zakazów i nakazów przez rząd.

- Rozmawiamy o dojmujących wiadomościach. Jak wyjaśnić postępowanie ludzi, którzy nie weryfikują informacji, ale podążają za tłumem zawierzając złym przekazom? Skąd taka silna potrzeba, by zaufać złym komunikatom?

- W tym przypadku, mamy do czynienia z czymś na kształt świadomości zbiorowej. Proszę popatrzeć na przekaz medialny, jednak zdominowany koronawirusem. W cierpieniu i lęku ludzie się jednoczą, a my Polacy jesteśmy w tym całkiem dobrzy. To mechanizm psychologiczny pozwalający utożsamiać się z większą grupą.

- Co ten mechanizm nam daje?

- Daje nam poczucie przynależności, rozkłada lęk i niepokój na dużą grupę.

- Wiele osób boi się przyznać, że mogła mieć styczność z wirusem albo jest jego nosicielem. Obawiamy się ostracyzmu społecznego zapominając o odpowiedzialności?

- Pani redaktor, ma pani rację. Takich osób może być wiele. Głośny przypadek lekarza z Kielc pokazuje, że osoby zarażone koronawirusem mogą być ofiarami hejtu i stygmatyzacji.

- Ile jesteśmy w stanie wytrzymać w kwarantannie i od czego to właściwie zależy?

- Nie wiem. To zależy od cech indywidualnych osoby i od jej potrzeb. Jak widać ludzie starają się sobie radzić, wychodzą na spacer, unikając dużych skupisk ludzi. Myślę, że siedzenie w domu na dłuższą metę może powodować frustrację i napięcie emocjonalne. Z drugiej strony cel jest słuszny. Ograniczenie liczby zachorowań i uratowanie życia wielu osób. Poczucie solidarności w problemie może sprawić, że chwilowa niewygoda nie będzie tak doskwierać. Kwarantanna na jednych wpływa żle, zatrzymani w biegu, z mnóstwem spraw, zatroskani o finanse...Z kulejącymi relacjami rodzinnymi. Są też tacy, którzy starają się skorzystać, nadrobić zaległości w relacjach, albo oglądają filmy. 

- Jak przebywanie w zamknięciu wpłynie na nas po opuszczeniu naszych domów?

- Ciężko powiedzieć. Wszystko zależy od naszego charakteru. 

- Wielkimi krokami zbliżają się święta wielkanocne. Będą inne niż dotychczasowe?

- Te święta na pewno będą inne. Ludzie nie spotkają się w kościele, nie zjedzą wspólnie wielkanocnego śniadania. Ci, dla których Wielkanoc jest istotna będą czuli żal z powodu możliwości celebrowania świąt w gronie rodzinnym. 

- Jakiś pozytyw ku pokrzepieniu serc?

- Za rok też jest Wielkanoc. Mam nadzieję, że spędzimy ją w gronie bliskich nam osób. 

Rozmawiała Sandra Skibniewska