Puste ławy sejmoweJanusz Korwin-Mikke skrupulatnie notował każde wystąpienie posłów

i

Autor: TOMASZ RADZIK/SUPER EXPRESS Puste ławy sejmowe

Janusz Korwin - Mikke: Co za kraj!

2021-01-19 9:06

Firma „Pfizer”, karana za korupcję lekarzy, zmniejsza liczbę szczepionek sprzedawanych Europie. „Nasz rząd” zamiast podskoczyć z radości, zerwać kontrakt i kupować szczepionkę Astra-Zeneca (trzy razy tańsza, podobno lepsza, naturalna, niewymagająca chłodzenia do -70°C ), zaczyna... płakać. Polacy szczepią się powoli nie z własnej winy. Organizacyjnie wypadamy...

Powiedzmy: jak zawsze. Szczepionek nie starcza dla tych, co chcą się zaszczepić... Co robi „nasz rząd”? „Nasz rząd” zajmuje się zwalczaniem demonstracyj tych, co zaszczepić się nie chcą! Tymczasem powinien do nich zachęcać, by było ich jak najwięcej, by szczepionek starczyło dla wszystkich chętnych... Najbardziej zadziwia mnie lewicowa opozycja. Demonstracje przeciwników przymusu szczepień są rachityczne 500 osób? Tysiąc to góra. Tymczasem PO-SLD i ci wszyscy lewacy RAZEM do kupy mogliby zrobić stutysięczną demonstrację tych, co chcą się zaszczepić. Na szczęście śpią. Zresztą „rząd” rozgoniłby taki protest deklaracją, że ci, co demonstrują, zostaną przesunięci na koniec kolejki, tuż przed Januszem Korwin-Mikkem. Najdowcipniejsze w tym wszystkim jest to, że JE Adam Niedzielski oświadczył, że te szczepionki (nie powiedział jakie, ale chyba chodzi o te, które kupiliśmy, czyli „Pfizera”) będą nas chronić „w optymistycznym wariancie dwa lata”. Jak znam się na wypowiedziach socjalistycznych ministrów, oznacza to, że realnie będą działać może pół roku. Już zresztą mamy sygnały o ludziach, którzy zachorowali miesiąc po zaszczepieniu. I teraz zagadka matematyczna: jeśli zaszczepienie wszystkich chętnych „obywateli” potrwa dwa lata, to jak zaszczepić wszystkich, jeśli szczepionka jest ważna sześć miesięcy? Sprawa beznadziejna. Co więc robić? Odpowiedź: wprowadzić przymus szczepień!!! Wtedy zaczną się awantury przed punktami szczepień  i wszystko zwali się na antyszczepionkowców. To są świetni chłopcy do bicia. Oczywiście: mamy równouprawnienie, więc potrzebne, by były i dziewczynki do bicia. Na przykład p. Justyna Socha aż się prosi. Z drugiej wszelako strony: równouprawnienie równouprawnieniem – ale wątpię, by feministki tu akurat domagały się poszanowania „praw kobiet”. Przecież na przodki do kopalń też się jakoś nie pchają. Co innego na stanowiska dyrektorskie. A w ogóle to na tego koronawirusa umiera też więcej mężczyzn niż kobiet. Można by więc i tu pomyśleć o równouprawnieniu, ale czy ten „rząd” potrafi to załatwić? Nie... Ale może p. Barbara Nowacka jako premierka by dała radę?