Krzysztof Bosak

i

Autor: MARCIN WZIONTEK/SUPER EXPRESS Krzysztof Bosak

Krzysztof Bosak: JKM potwierdził, że jestem najlepszym kandydatem

2020-01-21 8:52

"Rywalizacja prawyborcza wywołała duże emocje. Teraz jest czas, by je uspokoić i wspólnie jako jedna drużyna Konfederacji wchodzimy w kampanię prezydencką" - mówi kandydat Konfederacji na prezydenta Krzysztof Bosak, komentując napięcia, które jego wybór wywołał w szeregach tej formacji.

„Super Express”: – Będzie pan jedynym kandydatem Konfederacji w wyborach prezydenckich? Bo wnosząc po wyrażanym publicznie rozgoryczeniu Janusza Korwin-Mikkego, może się okazać, że za chwilę będzie was dwóch.
Krzysztof Bosak: – Rywalizacja prawyborcza wywołała duże emocje. Teraz jest czas, by je uspokoić i wspólnie jako jedna drużyna Konfederacji wchodzimy w kampanię prezydencką. Moim zadaniem jest reprezentować w nich zarówno wolnościowców, jaki i konserwatystów i narodowców oraz różne grupy obywatelskie, które są w Konfederacji.
– Znamy Korwin-Mikkego nie od dziś, więc może się okazać, że nie ma jednej drużyny Konfederacji, ale dwie zwalczające się frakcje. Wojny domowej pan się nie boi?
– Prezes Korwin-Mikke zachował się wspaniałomyślnie, pozwalając wystartować w prawyborach trzem młodszym kolegom partyjnym. Widać, że nie boi się rywalizacji. Odnosił sukcesy i porażki wielokrotnie i te prawybory nie są czymś, co zachwiałoby jego przekonaniami czy pozycją polityczną.
– Ale publicznie wyrażał przekonanie, że nie pan, ale Grzegorz Braun byłby najlepszym kandydatem Konfederacji w wyborach prezydenckich. To wyraźne wotum nieufności wobec pana.
– Gdybyśmy mieli jednakowe poglądy i opinie, nie tworzylibyśmy Konfederacji, ale działalibyśmy w jednej partii. To naturalne, że jest u nas pluralizm opinii, postaw i przekonań. Natomiast w kampanii prezydenckiej chcemy pokazać synergię tych różnych postaw i przekonań. Jestem przekonany, że pracą zespołową jesteśmy w stanie pozyskać miliony niezdecydowanych i rozczarowanych PiS i PO Polaków.
– I pan jest stuprocentowo przekonany, że Korwin-Mikke pogodzi się z prawyborczą porażką i się do wyścigu po prezydenturę nie zgłosi?
Janusz Korwin-Mikke potwierdził, że teraz ja jestem najlepszym kandydatem. Zrobili to także wiceprezesi jego partii. Nie mam więc wątpliwości, że pracujemy razem i z prawyborów wychodzimy zjednoczeni z wyłonionym już kandydatem w postaci mojej osoby.
– I dokąd zjednoczona Konfederacja zmierza? Bo chyba nie do drugiej tury wyborów prezydenckich.
– To się okaże. Sondaże pokazują, że jestem politykiem prawicowym, który spośród wszystkich przebadanych ma najmniejszy elektorat negatywny. I jednocześnie wysoką, bo sięgającą 50 proc. rozpoznawalność. Uważam, że wszystko przed nami, i liczę na to, że kampania pokaże, iż będziemy czarnym koniem tych wyborów. Tym bardziej że zmęczeni PiS i PO Polacy oczekują zmiany stylu uprawiania polityki i Konfederacja na te oczekiwania odpowiada.
– Pięć lat temu kolega z Konfederacji Grzegorz Braun szedł do wyborów prezydenckich z hasłem „Kościół, szkoła, strzelnica”. To będzie i pański horyzont polityczny?
– Jesteśmy jedyną opcją polityczną, która proponuje realistyczną politykę zagraniczną, która otwarcie i bez poprawności politycznej broni wartości konserwatywnych. Jesteśmy jedyną siłą, która otwarcie mówiła o prostych i niskich podatkach oraz wolności gospodarczej. Krytykujemy centralizm zarówno w wykonaniu państwa i rządu, jak i ten uprawiany w Brukseli.
– Czyli program na 7–8 proc.
– Sondaże pokazują, że ponad połowa Polaków jest przywiązana do wartości konserwatywnych, artykułowanych w umiarkowany sposób. Do czego jestem zdolny i przekonany. Tak samo połowa Polaków jest przeciwna przesuwaniu dalszych kompetencji naszego państwa do Brukseli i pogłębianiu zależności od struktur unijnych wbrew woli Polaków.
– A nie jest tak, że główną rolą, jaką pan w tych wyborach odegra, będzie odbieranie głosów Andrzejowi Dudzie po prawej stronie? Bo on się chyba wystraszył, że wyrośliście pod prawicową ścianą i sam się w ostatnim miesiącu zradykalizował.
– Jak zauważył polityk PO Jacek Jaśkowiak Konfederacja jest jedyną obecnie formacją broniącą polskich przedsiębiorców. Nie uważam, żeby było to, jak pan to ujął, staniem pod prawicową ścianą. W Sejmie siedzimy pośrodku między PiS i PO, i to ponad naszymi głowami radykalni czy niezrównoważeni emocjonalnie politycy PiS i PO przerzucają się wyzwiskami, podczas gdy my spokojnie artykułujemy swoje poglądy z mównicy sejmowej. Tak powinna zachowywać się konstruktywna opozycja. I taką postawą jesteśmy w stanie przekonać do siebie miliony Polaków, zmęczonych tym, w jaki sposób obrzucają się błotem politycy, zapominając o obywatelach.
– Do tej pory daliście się poznać głównie jako przeciwnicy imigracji, która zdaniem pana i kolegi Winnickiego ma zagrażać „spójności etnicznej”. To pachnie radykalizmem, a nie rozsądkiem i umiarkowaniem.
– Według unijnych statystyk w 2018 r. byliśmy na pierwszym miejscu wśród państw UE, które przyjęły najwięcej imigrantów spoza Unii.
– I co? Świat się w związku z tym skończył? No nie.
– Te dane pokazują, że problem nie jest wymyślony. Co więcej w 2018 r. PiS znowelizował prawo o cudzoziemcach, nakładając na MSWiA obowiązek wydania rozporządzenia o maksymalnej liczbie imigrantów z zagranicy, którą naszą państwo może przyjąć. Rozporządzenia do dziś nie ma, a rządowa strategia polityki migracyjnej została utajniona. Według NIK nasza administracja jest całkowicie niegotowa do obsługi ruchu migracyjnego w takiej skali.
– Ale migracja jest nam potrzebna.
– Nie kwestionujemy tego, że imigracja zarobkowa przynosi pewne korzyści gospodarcze. Ale poza korzyściami gospodarczymi ważne jest też bezpieczeństwo państwa oraz harmonijne współżycie naszych obywateli.
– Gros imigrantów zarobkowych to Ukraińcy czy Białorusini i zagrożenia dla bezpieczeństwa czy „harmonijnego współżycia obywateli” nie sprawiają.
– W polityce bezpieczeństwa narodowego należy zwracać uwagę nie tylko na większości, ale także na mniejszości. Jedną z mniejszości, która jest do Polski wpuszczana, są imigranci z Uzbekistanu, w którym większość mężczyzn popiera szariat, włącznie z honorowymi zabójstwami kobiet. A sprawca największego zamachu terrorystycznego w Szwecji dostał się tam przez Polskę, w której kilka lat przemieszkał.
– Wy jednak dopust boży widzicie w Ukraińcach, którzy świetnie się w Polsce integrują i są pozytywnie odbierani przez Polaków.
– Bynajmniej. Uważamy, że każdej grupie trzeba przyglądać się z osobna. To, że większość Ukraińców, która przyjechała do Polski, ciężko pracuje i nie sprawia problemów, nie jest jeszcze wystarczającym powodem, by nie przeprowadzić w Sejmie debaty o polityce imigracyjnej, w sytuacji, kiedy rekordowe liczby imigrantów napłynęły do Polski.
– W swoim programie pański Ruch Narodowy miał sporo etatystycznych rozwiązań społecznych i gospodarczych. Odkąd weszliście w koalicję z Korwinem, staliście się darwinistami społecznymi, rzucającymi społeczeństwo na żer wolnego rynku. Jak pan znosi tę zmianę?
– Ani partia KORWIN nie prezentuje darwinizmu, jak się pan wyraził, ani Ruch Narodowy nie prezentuje etatyzmu. W rzeczywistości RN nawiązuje do myśli obozu narodowego i katolickiej nauki społecznej. Natomiast partia KORWIN bazuje na liberalnej myśli ekonomicznej.
– To nie liberalizm, ale twardogłowy libertarianizm…
– Jestem kandydatem na prezydenta całej Konfederacji i jej przekaz łączy obrony interesu narodowego z uznaniem wartości wolności gospodarczej jako jeden z czynników budujących społeczeństwo wolnych obywateli. W mojej opinii te poglądy wzajemnie się uzupełniają, a nie wykluczają.
– Myśl ekonomiczna Janusza Korwin-Mikkego sprowadza się jednak do uznania, że biedni muszą cierpieć, a bogaci mogą na ich krzywdzie żerować. Tak nie buduje się społeczeństwa.
– Nie pamiętam, by podczas któregokolwiek zjazdu prawyborczych Konfederacji albo w którymkolwiek wystąpieniu parlamentarnym Janusz Korwin-Mikke wypowiedział taką myśl.
– Zna pan Korwin-Mikkego nie od prawyborów. W ciągu kilkudziesięciu lat kariery politycznej nie takie rzeczy opowiadał.
– To, co pan przedstawił, to pewna karykatura jego przekonań, które doceniają własność prywatną, niskie podatki, oddolną inicjatywę i odpowiedzialność za własne życie.
Rozmawiał Tomasz Walczyk