Leszek Miller

i

Autor: Super Express

Leszek Miller: Jak Duda z Dudą

2020-04-01 6:13

Senat – wedle członków tego gremium - dziurawą tarczę antykryzysową premiera Morawieckiego zastąpił solidną tamą marszałka Grodzkiego. Po powrocie do Sejmu tama znów zmieniła się w tarczę ze szkodą dla walki z wirusem, bo w senackich propozycjach było wiele potrzebnych rozwiązań.

I tak na przykład senatorowie uzgodnili, żeby 20 mld zł, z funduszy europejskich przeznaczyć na ochronę zdrowia, wprowadzić testy dla służb medycznych i zasiłki dla rodziców dzieci poniżej 12 lat. Przyjęli ponadto pakiet zmian ułatwiających funkcjonowanie firm w czasie zagrożenia epidemicznego, stanu epidemii lub stanu nadzwyczajnego. Zawieszono na ten czas pobór podatków, opłat i odsetek. Przyznano nowe ulgi i podwyższono kredyty. Państwo miałoby też więcej dopłacić do wynagrodzeń pracowników firm, które na skutek epidemii poniosły straty.

Senatorowie jak najbardziej słusznie wykreślili jednocześnie wszystkie proponowane przez PiS zmiany w ordynacji wyborczej, które rząd poupychał między paragrafami tarczy antykryzysowej. Wyrzucili też kuriozalny zapis będący w istocie zamachem na Radę Dialogu Społecznego. To bardzo ważna dla życia społecznego płaszczyzna rozmów między rządem, pracodawcami, a związkami zawodowymi, wywodząca się z ducha Porozumień Gdańskich i umów „Okrągłego Stołu”. RDS jest miejscem, w którym tkwią korzenie pokoju społecznego w Polsce. Tu, a nie podczas kryteriów ulicznych partnerzy społeczni na równych prawach uzgadniają najważniejsze kwestie dotyczące gospodarki, pracowników i pracodawców. Do tej pory członków Rady, na wniosek każdej z tworzących ją organizacji, powoływał i odwoływał prezydent.

Otóż PiS umyślił sobie, że może to robić premier. Na nic się nie oglądając, może odwołać z Rady, kogo chce: przedstawiciela lub przedstawicieli pracowników, pracodawców – jak mu się spodoba. Powód – właściwie dowolny: „sprzeniewierzenie się działaniom Rady”, doprowadzenie do „braku możliwości prowadzenia przejrzystego, merytorycznego i regularnego dialogu”. Napisano też, że odwołanie może nastąpić na skutek utraty zaufania w związku z informacją o współpracy z organami bezpieczeństwa PRL, przy czym bez uprzedniego przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego oraz ewentualnego postępowania sądowego. Sformułowania są jak plastelina – można z nich ulepić, co się chce. Wywołało to oczywiście oburzenie organizacji związkowych i pracodawców, ale, co trzeba zauważyć, ten zapis ma także dobrą stronę. Wyrażone bowiem w ten sposób rządowe pragnienie zamknięcie ust partnerom społecznym, żeby w myśl maksymy pana prezesa Kaczyńskiego pomagali, ale nie przeszkadzali, spowodowało, że na scenie społecznej znów objawił się Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. On wciąż istnieje, okazuje się!

Z nic niemówienia w żadnej sprawie otrząsnął się nawet sam pan przewodniczący Piotr Duda. Inicjatywę PiS nazwał „rażącym naruszeniem autonomii parterów społecznych” i „dowolnością łamiącą dotychczasową równowagę stron, stanowiącą istotę RDS”. Zaapelował do pana prezydenta „o niezwłoczną interwencję”.

Podpowiadam panu przewodniczącemu, gdzie teraz najłatwiej złapać pana prezydenta. Jego nowy adres do korespondencji to: AndrzejDudaNaTikToku. Tam sobie pogadają - jak Duda z Dudą.