LOCKDOWN w Boże Narodzenie?

i

Autor: Redakcja SE LOCKDOWN w Boże Narodzenie?

Minister Zdrowia ujawnia w SE: Lockdown w Boże Narodzenie i masowe szczepienia?

2020-11-20 6:00

Nie ma szans na poluzowanie obostrzeń przed Bożym Narodzeniem. - Święta będziemy musieli spędzić tylko z najbliższą rodziną, podobnie jak było podczas Wielkanocy - informuje minister Adam Niedzielski. Epidemia koronawirusa zostanie pokonana, kiedy pojawią się szczepionki. - Planujemy zaszczepić wszystkich dorosłych Polaków, 31 mln osób - ujawnia w rozmowie z "Super Expressem".

„Super Express”: - Koronawirus pochłania w Polsce bardzo dużo ofiar. Dlaczego jest ich więcej niż w innych krajach?

Adam Niedzielski: - Pandemia koronawirusa ma swoje sekwencje. Zaczyna się od dużej liczby zachorowań na COVID-19, co miało miejsce w połowie października, a w ciągu kolejnych dni wielu spośród nowych pacjentów trafia do szpitali. W następnej kolejności w szpitalach pojawią się duże zapotrzebowanie np. na tlen i na intensywną terapię, czyli leczenie pod respiratorem. Ta fala zachorowań przyczynia się też niestety do większej liczby zgonów. W Polsce ciężko chorują przeważnie ludzie starsi oraz przewlekle chorzy, czyli osoby zagrożone poważnymi powikłaniami. Dzisiaj liczba zachorowań już się stabilizuje, ale nadal w szpitalach przebywa wiele osób, u których choroba przebiega bardzo poważnie. Niestety, w raportach zgonów odnotowujemy obecnie to przesunięcie z fali zachorowań sprzed dwóch tygodni.

- Czy będziemy mogli spotkać się z rodziną na Boże Narodzenie?

- Jako minister zdrowia, który odpowiada za zabezpieczenie zdrowia Polaków, będę rekomendował, abyśmy spędzili święta w domach z najbliższą rodziną, ale bez dalszych znajomych. Okres wakacji i przykład czeski szybko zdejmowanych obostrzeń dały nam nauczkę, że zbyt szybkie „luzowanie” przekłada się na wysoką liczbę chorych. Nawet jeśli liczba zachorowań wkrótce się zmniejszy, zniesienie obostrzeń byłoby przedwczesne. Niestety, te święta Bożego Narodzenia będą przypominały tegoroczną Wielkanoc, którą świętowaliśmy w gronie najbliższych.

- Rząd zamknął restauracje, które stosowały się do ograniczeń epidemicznych, a pozwolił na funkcjonowanie dużych sklepów spożywczych, w których czasami panuje tłok. Czy w planach jest zmiana obostrzeń na bardziej racjonalne?

- Nie planujemy zmieniać przyjętego reżimu. Nie możemy przestać chodzić na zakupy, bo musimy przecież zaopatrywać się w artykuły pierwszej potrzeby, ale bez większej straty możemy zrezygnować z jedzenia i spotykania się w restauracji. Tu chodzi o możliwie szybkie i duże ograniczenie kontaktów społecznych. Według Światowej Organizacji Zdrowia najgroźniejszy jest długi kontakt - od 15 minut w górę. W sklepie tak długich kontaktów nie ma, są za to w restauracjach. Przypominam, że niedawno liczba nowych zakażeń w Polsce dochodziła do 30 tys. dziennie. Jeżeli udało się ten wzrost wyhamować, to nasze decyzje były trafne.

Super Raport 19.11 (Goście: Robert Biedroń - eurodeputowany, Wiosna oraz Krystyna Ptok - przewodnicząca OZZPiP)

- Czy duże jest wciąż ryzyko wprowadzenia kwarantanny narodowej?

- Cały czas jest dość duże i powinno towarzyszyć naszej świadomości. Liczba dziennych zachorowań stabilizuje się, ale wciąż mamy w granicach 20 tys. i powyżej nowych zakażeń. W większości oznacza to 20 tys. przypadków chorych dziennie! W szpitalach wciąż przebywają chorzy, którzy zakazili się w październiku, a naszą rolą jest zadbanie o wydolność naszych placówek ochrony zdrowia. Mówienie, że nie ma ryzyka lockdownu, nie byłoby prawdą. Przed nami są święta oraz możliwe wzrosty zachorowań na grypę, co niesie zagrożenie rozwoju pandemii koronawirusa. To ryzyko nie jest niezależne od nas. Wiele zależy od tego, czy przestrzegamy zasady DDM: dezynfekcja, dystans i maseczka.

- Liczba zachorowań na COVID-19 zaczęła rosnąć we wrześniu. Czy przyczyną rozwoju choroby był powrót uczniów do szkół?

- Same szkoły nie są tzw. rozsadnikiem koronawirusa, ale wzmożone kontakty międzyludzkie są. Pamiętajmy, że młodzież licealna choćby w większości do szkół dojeżdża. Młodsze dzieci rodzice odbierają ze szkół. Liczba kontaktów rośnie. Z jednej więc strony do rozwoju epidemii przyczynił się powrót młodzieży do szkół, a z drugiej – dorosłych do pracy. Na to jeszcze nałożyło się rozprężenie, do którego doszło latem. Podczas wakacji widzieliśmy, że noszenie maseczek było ewenementem, a nie zasadą. Dopiero jesienią maseczki stały się standardem.

- Lekarze stosują różne metody leczenia pacjentów z COVID-19. Czy ministerstwo wprowadzi jeden standard leczenia?

- Leczenie COVID-19 to leczenie typowo objawowe i gdy nie mamy trudności w oddychaniu, stosujemy standardowe środki na infekcje. Gdy zaczynają się problemy z oddychaniem i pacjent trafia do szpitala, stosujemy remdesivir oraz tlen. Razem z Ministerstwem Aktywów Państwowych prowadzimy intensywne działania, aby tlen w każdym szpitalu był na bieżąco dostępny. Przez cały czas staramy się też zwiększyć dostępność remdesiviru, który produkowany jest tylko przez jednego producenta.

- Komisja Europejska zamawia w firmach farmaceutycznych szczepionki przeciwko COVID-19 dla wszystkich państw członkowskich. Tymczasem polski rząd sam negocjował zakupy z jednym z producentów leku. Dlaczego?

- To nie jest tak. Przy zakupie szczepionek obowiązuje tzw. mechanizm zakupowy Komisji Europejskiej. W ramach tego mechanizmu Polska już uczestniczy w zakupie szczepionki od trzech firm: Pfizer, AstraZeneca i Johnson & Johnson. Z producentami nie negocjujemy warunków zakupu, bo ta kwestia jest po stronie Komisji Europejskiej, ale omawiamy warunki i terminy dostawy szczepionek.

- Naukowcy uprzedzają, że szczepionka na COVID-19 dotrze do Polski jesienią 2021 r. Tymczasem wiceminister zdrowia Waldemar Kraska zapowiedział, że szczepionka pojawi się już na przełomie roku. Skąd taki optymizm?

- Stąd, że szczepionki są praktycznie gotowe, bo kończy się trzecia faza ich badań i przy tym okazały się skuteczne, jak słyszymy od producentów. Chodzi o produkty firm Pfizer i AstraZeneca. Oczywiście przed obiema firmami jest jeszcze kwestia rejestracji leku, czyli dopuszczenia ich do obrotu. Nie kupimy leku, zanim nie będzie miał on niezbędnego certyfikatu, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo pacjentów.

- Do Polski ma trafić szczepionka dla 10 mln osób. Każda z nich będzie podana dwukrotnie. Czy Ministerstwo Zdrowia ma już plan szczepień na tak olbrzymią skalę?

- Sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo zgodnie z poleceniem premiera Mateusza Morawieckiego kupujemy szczepionki dla wszystkich dorosłych obywateli naszego kraju, czyli dla 31 mln osób. Pracujemy nad koncepcją szczepień. W Europie za szczepienia często odpowiedzialne są samorządy. My nie wybraliśmy jeszcze odpowiedniego modelu szczepienia, ale skłaniamy się do centralnego zarządzania tymi działaniami, przy ewentualnej współpracy z samorządami. Wsparcie będzie po stronie systemów informatycznych.

- Wspomniał pan, że wkrótce rozpocznie się sezon grypowy. Ile szczepionek przeciwko grypie dotarło do Polski?

- W granicach 2 mln. Na cały sezon mamy zakontraktowane ponad 2,5 mln szczepionek, czyli jeszcze ok. 500 tys. wkrótce trafi do Polski. To ogromny postęp w stosunku do roku 2019, kiedy zaszczepiło się 1,5 mln ludzi. W tym roku zainteresowanie jest większe, stąd my jako rząd również uczestniczyliśmy w procesie zakupu, by ta kwestia nie pozostawała wyłącznie sprawą rynku, jak dotychczas.

- Pracownicy służby zdrowia przechodzą najtrudniejszy okres w swoim życiu. Kiedy na ich konta trafi dodatek covidowy?

- Pandemia koronawirusa jest wyzwaniem nie tylko dla medyków, ale dla całego pokolenia Polaków, bo ma konsekwencje społeczne i gospodarcze. Pierwszego listopada wydałem prezesowi NFZ polecenie wypłacania każdemu lekarzowi, który leczy chorych na COVID-19 w szpitalach II i III poziomu, czyli tych ukierunkowanych na leczenie COVID-19, dodatku w wysokości 100 proc. jego wynagrodzenia. NFZ jest w trakcie procesu aneksowania umów ze szpitalami, które będą przekazywały środki do pracowników. Niezależnie od tego, kiedy ta tzw. papierologia zostanie doprecyzowana, dodatek naliczany będzie od 1 listopada. Dodatkowo zdecydowałem, że zwiększone świadczenie będą mieli również ratownicy medyczni i laboranci z laboratoriów szpitalnych.

- Walka z epidemią jest kosztowna. Jak duże sumy zostały już wydane?

– To całe spektrum wydatków, które trudno ująć w jedną kwotę. Pierwsza rzecz to bezpośrednie wydatki NFZ z funduszu covidowego. To 4–5 mld zł. Druga kategoria wydatków to utracone składki zdrowotne, które powinny trafić do NFZ. To bardzo ważne, bo ubytek składek mógł utrudnić realizację innych zadań opieki zdrowotnej. Chodzi o 5 mld zł do pokrycia. Jak jeszcze dodamy koszty szczepienia, na co przeznaczymy w granicach 5 mld zł, to mówimy w sumie o kilkunastu miliardach złotych. A to jeszcze nie wszystkie wydatki, bo wiele wydano na podtrzymanie gospodarki. To są setki miliardów złotych.

- Wszystkich Polaków, przede wszystkim seniorów, wciąż obowiązuje zasada „zostań w domu”. Jak długo jeszcze?...

- Ona nadal obowiązuje, ale mam ważne przesłanie do Czytelników „SE”. Zasada „zostań w domu” nie dotyczy sytuacji, gdy coś w naszym zdrowiu budzi niepokój. Jeśli coś nas męczy, niepokoi lub musimy po prostu kontynuować leczenie, to ta zasada nie funkcjonuje! Wizyta u lekarza jest podstawową potrzebą każdego z nas i nie czekajmy na zajęcie się zdrowiem na koniec epidemii, bo to choroba nas przeczeka, a nie my chorobę.

Rozmawiał Adam Brzozowski