Łukasz Schreiber nie czekał, tylko niemal od razu odpowiedział na post Donalda Tuska. Były premier na swoim Twitterze odniósł się między innymi do materiałów TVP, w których pojawiają się fragmenty, gdzie polityk mówi po niemiecku, co według niego ma go pokazać w złym świetle. Zwrócił uwagę, ze nazwiska niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości mają niemieckie brzmienie. - W sumie to nawet zabawne, że operacji „für Deutschland” patronują ministrowie Schreiber, Rau, Szefernaker i Müller. Taki gruppenführer Wolf 2.0 - napisał. Do stworzenia posta mogły go zainspirować kolejne maile, rzekomo pochodzące ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka. Ten miał odpowiedzieć na listę nazwisk przesłaną przez Izabelę Antos, dyrektor Departamentu w Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, listę nazwisk sekretarzy i podsekretarzy stanu w październiku zeszłego roku. Część z nich była zaznaczona zielonym kolorem. Michał Dworczyk miał odpisać, że nie wie, jak rozumieć to oznaczenie i zaproponował nietypowe rozwiązanie. - jeśli mielibyśmy kierować się starą sprawdzoną zasadą wygrawerowaną na sztyletach wafen SS - Meine Ehre heißt Treue (moim honorem jest wierność :) to poddałbym pogłębionej analizie [pisownia oryginalna - przyp. red.] - czytamy w mailu. Warto zaznaczyć, że autentyczność upublicznianych wiadomości nie została oficjalnie potwierdzona ani zdementowana.
Łukasz Schreiber postanowił odpowiedzieć na wpis Donalda Tuska, ale nie dał się ponieść emocjom. - Nisko upadł. Najpierw blokuje mnie na Twitterze, później kpi z mojego nazwiska. Panie Przewodniczący, nazwiska nie muszę się wstydzić, choć go nie wybierałem. Pan i ja podjęliśmy decyzję o źródłach finansowania, politycznych patronach i kraju, któremu służymy. Ja patronuję akcji dla Polski - napisał.
Sprawdź: Antoni Macierewicz pochwalił się pieniędzmi! Ale forsa!
W naszej galerii możesz zobaczyć, jak podróżuje Donald Tusk.