Łukasz Warzecha

i

Autor: Super Express

Łukasz Warzecha podsumowuje wybory: Jak to zapamięta historia

2020-07-10 6:23

Trzech mężów stanu w wiklinowych fotelach przed domem o białej fasadzie: Franklin Delano Roosevelt, Winston Churchill i Józef Stalin. John Kennedy, który w Berlinie Zachodnim oznajmia: „Ich bin ein Berliner”. Ronald Reagan, który kilkadziesiąt lat później pod Bramą Brandenburską od zachodniej strony mówi: „Panie Gorbaczow, zburz pan ten mur!”. Tadeusz Mazowiecki, unoszący w Sejmie palce ułożone w znak wiktorii. Samotny mężczyzna z torbą w ręku, starający się zablokować czołg, wjeżdżający na Plac Niebiańskiego Spokoju w Pekinie. Wszystko to są sceny, które kojarzy każdy w miarę świadomy historii najnowszej człowiek, bo historia utrwala się w naszej świadomości właśnie poprzez takie charakterystyczne obrazy.

Wybory prezydenckie z 2020 r. też za jakiś czas staną się historią i stawiam, że wtedy będzie je symbolizować montaż dwóch absurdalnych widoczków, pokazujących Rafała Trzaskowskiego i Andrzeja Dudę w czasie „debaty”, każdego w sąsiedztwie pustej mównicy, przeznaczonej dla rywala. Tutaj mam złą nowinę: o ile wcześniej opisane sceny mają w sobie coś z patosu wielkiej historii – ba, sprawiają, że na plecach pojawia nam się gęsia skórka – to scena z mównicami mogłaby być wprost wzięta z któregoś z odcinków „Latającego Cyrku Monty Pythona”. Tu nie ma gęsiej skórki, za to można się zatrząść ze śmiechu, ale ten śmiech się utnie, gdy sobie uświadomimy, że przecież to z nas zrobiono idiotów. Mało tego: zrobiono z nas idiotów przy niesłabnącym entuzjazmie plemiennych elektoratów obu kandydatów, święcie przekonanych, że to ich idol pognębił rywala. Wirtualnego. Tymczasem to obraz jak z jakiejś psychuszki: „debata” ogłaszana z wielkim zadęciem, z niewidzialnym oponentem, a potem tryumfalne obwieszczenia sztabów, że to nasz kandydat zwyciężył, choć jako żywo – zwyciężyć mógł najwyżej z pustym krzesłem.

Może jednak warto się zastanowić, jak doszliśmy do sytuacji, w której „debata” z pustą mównicą może być przedstawiana jako wielki sukces, a miliony ludzi uznają, że naprawdę tak jest? Zbiorowa iluzja? Hipnoza? Masowa sugestia? Czy po prostu zwykła głupota – nasza własna?