Łukaszenka idzie na wojnę

i

Autor: East News Łukaszenka idzie na wojnę

Łukaszenka jest słabym liderem i działa jak desperat - mówi białoruski badacz z Oxfordu

2021-06-04 6:31

Alaksandr Łukaszenka po tym, gdy uziemił lecący nad Białorusią samolot i aresztował lecącego na jego pokładzie białoruskiego dziennikarza Ramana Pratasiewicza, stał się wrogiem nie tylko białoruskiego społeczeństwa, ale także całego Zachodu. Skąd decyzja Łukaszenki, by na taki krok się zdecydować i co mówi to reżimie Łukaszenki? Zdaniem białoruskiego badacza Alaksandra Hierasimienki z Uniwersytetu Oxfrodzkiego, aresztowanie Pratasiewicza i stale rozkręcająca się spirala represji na Białorusi to wyraz słabości władzy Łukaszenki, który by ją utrzymać decyduje się na coraz bardziej desperackie kroki. Co jeszcze o Łukaszence mówi białorusi badacz? Przeczytajcie cały wywiad, którego Alaksandr Hierasimienka udzielił "Super Expressowi".

Alaksandr Łukaszenka, zdaniem Hierasimienki, popełnił ogromny błąd, przeprowadzając całą akcję aresztowania Pratasiewicza. "Ta nieprzemyślana akcja miała pokazać jego jedynemu sojusznikowi – Władimirowi Putinowi – że Łukaszenka ma sytuację w kraju pod pełną kontrolą i jest tak silnym liderem jak prezydent Rosji, bo może robić co mu się żywnie podoba" - mówi o Łukaszence białoruski badacz. "Tego rodzaju emocjonalne działanie, jak przejęcie samolotu i porwanie jednego z pasażerów, to raczej akt desperacji człowieka, który jest gotowy zrobić wszystko, by zachować władzę, a nie kogoś, kto jest tej władzy pewny. Tak silni przywódcy się nie zachowują" - dodaje. Zwraca też uwagę, że fala terroru, rozpętana przez Łukaszenkę, nie może trwać bez końca, jeśli białoruski autokrata chce zachować władzę. "Łukaszenka nie ma aż takich zasobów, by trwać w tym stalinowskim klimacie bez końca. Trudno przewidzieć, co się wydarzy, ale jeśli nie będzie potrafił wyjść do społeczeństwa z polityką pojednania i uspokojenia nastrojów, system po prostu się zawali, jak to już w historii nie raz bywało" - mówi Hierasimienka.

„Super Express”: - Od prawie dwóch tygodni świat zastanawia się, czemu Alaksandr Łukaszenka zdecydował się na przechwycenie lecącego nad Białorusią samolotu i porwanie z jego pokładu Ramana Pratasiewicza. Co nam taka akcja mówi o samym Łukaszence?

Alaksandr Hierasimienka: - Kilka kwestii ma tu znaczenie. Przede wszystkim Łukaszenka chce zniszczyć białoruski ruch protestu, który tli się od sierpnia 2020 r. i którego Pratasiewicz jest jedną z głównych postaci. Chce też pokazać, że zamierza dopaść i ukarać każdego, kto jest przeciwko jego władzy. Jak sądzę, porywając Pratasiewicza Łukaszenka chce też zdobyć jak najwięcej informacji na temat ruchu protestu. Jego zatrzymanie ma pozwolić mu uzyskać od Pratasiewicza jak najwięcej danych na temat aktywistów, którzy działają w Wilnie. A przecież jest wśród nich m.in. Swiatłana Cichanouska. To wszystko może okazać się jednak poważnym błędem Łukaszenki.

- Dlaczego?

- Wygląda na to, że Łukaszenka nie został dostatecznie poinformowany na temat konsekwencji swoich działań. Nie wygląda na to, by za decyzją o porwaniu Pratasiewicza stały jakieś głębokie analizy. Niektórzy sugerują, że ta nieprzemyślana akcja miała pokazać jego jedynemu sojusznikowi – Władimirowi Putinowi – że Łukaszenka ma sytuację w kraju pod pełną kontrolą i jest tak silnym liderem jak prezydent Rosji, bo może robić co mu się żywnie podoba.

- I udowodnił swoją siłę?

- Tego rodzaju emocjonalne działanie, jak przejęcie samolotu i porwanie jednego z pasażerów, to raczej akt desperacji człowieka, który jest gotowy zrobić wszystko, by zachować władzę, a nie kogoś, kto jest tej władzy pewny. Tak silni przywódcy się nie zachowują. To nie był styl choćby Putina.

- Ale czy ta nakręcająca się ciągle spirala terroru wobec własnego społeczeństwa nie pokazuje, że Łukaszenka trzyma się mocno u władzy?

- Łukaszence brakuje legitymacji do rządzenia. Społeczeństwo białoruskie już w sierpniu pokazało, że nie uznają już jego prawa do rządzenia krajem. To, że uderza nie tylko w opozycyjnych polityków i aktywistów, ale także w zwykłych Białorusinów, choćby za wywieszenie biało-czerwono-białej flagi czy komentarz w internecie pokazuje, jak desperacko chce udowodnić wszystkim, że ma pełnię władzy i mandat do jej sprawowania. Porównując go z innymi autokratami, widać wyraźnie, że żaden z nich, kiedy miał silną pozycję wewnętrzną, starał się raczej udobruchać społeczeństwo, a nie rozkręcać ogromną falę represji, która może zmieść każdego. To nie jest sygnał, że władza Łukaszenki ma się dobrze. Dziś stara się już wyłącznie zadowolić elitę władzy skupioną wokół resortów siłowych, bo tylko dzięki niej nadal może rządzić Białorusią.

- Większości społeczeństwa ma do zaoferowania wyłącznie strach i terror. Jak długo może utrzymać się u władzy, mając tylko takie narzędzia w ręce?

- Rzeczywiście, historia dowodzi, że tego typu terror musi się w jakimś momencie zakończyć, by ustabilizować sytuację reżimu. Łukaszenka nie ma aż takich zasobów, by trwać w tym stalinowskim klimacie bez końca. Trudno przewidzieć, co się wydarzy, ale jeśli nie będzie potrafił wyjść do społeczeństwa z polityką pojednania i uspokojenia nastrojów, system po prostu się zawali, jak to już w historii nie raz bywało.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Super Raport 02.06 (Goście: Łukasz Schreiber - minister w KPRM, gen. Grzegorz Gielerak - dyrektor WIM) Sedno Sprawy: dr Konstanty Szułdrzyński
Nasi Partnerzy polecają