Marcin Przeciszewski

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Marcin Przeciszewski: Kościół nie karze za poglądy i rozlicza pedofilię

2017-02-28 3:00

Marcin Przeciszewski w rozmowie z Mirosławem Skowronem ocenia obecną kondycję Kościoła.

"Super Express": - Co, pańskim zdaniem, bardziej powinno przeszkadzać Kościołowi: ksiądz nacjonalista, ksiądz komunista czy ksiądz pedofil?

Marcin Przeciszewski: - Odpowiedź jest wiadoma. Kościół nie karze księży za poglądy polityczne, ale za to, że mieszają je z nauczaniem Kościoła. Każdy ksiądz ma prawo do swych poglądów politycznych, ale nie może ich mieszać z nauką ewangelii. Kościół musi zachować neutralność wobec takich czy innych stanowisk politycznych.

- Czy głoszenie poglądów to na pewno wykroczenie większe niż gwałcenie 13-latki albo rozsyłanie zdjęć penisa dzieciom z domu dziecka?

- Jeśli chodzi o pedofilię, Kościół to traktuje rygorystycznie i rozlicza tych księży. Natychmiast kiedy tylko otrzyma taką wiadomość, to rozpoczyna postępowanie kanoniczne, zawiadamiana jest Stolica Apostolska. I jeżeli w kościelnym procesie sądowym wina zostanie udowodniona, to nastąpić może nawet kara wydalenia ze stanu kapłańskiego.

- Księdzem nadal jest np. ksiądz Roman B., który został skazany za kilkadziesiąt przestępstw, w tym gwałt na 13-latce. Odsiedział część kary. I nadal odprawia msze, choć - jak to ujął jego przełożony - "prywatne". Porównując czyny Romana B., któremu nic się nie stało, z tylko słowami Jacka Międlara, który księdzem być przestał...

- To jest poważne niedopatrzenie i bardzo dobrze, że wyszło na jaw. Roman B. powinien być bezwzględnie wydalony z kapłaństwa. Rozpoczął się już jego proces kościelny, szkoda, że z takim opóźnieniem. To było przekroczenie norm kościelnych przez władze jego zgromadzenia.

- Według byłego księdza Jacka Międlara hierarchowie Kościoła tolerują taką sytuację, przenosząc tych księży z miejsca na miejsce. Wykluczają za to polskich nacjonalistów, których on chciał ewangelizować.

- Kościół nie wyklucza żadnej grupy. W Kościele jest miejsce zarówno dla ludzi o poglądach lewicowych, jak i prawicowych. Poglądy kapłanów powinny być jednak dostosowane do nauczania Kościoła, a nie mogą oni zmieniać Kościoła pod ich poglądy.

- Nacjonalizm się w tym mieści?

- Nie. Sam nacjonalizm od czasów papieża Piusa XI, czyli od ponad 100 lat, nie cieszy się poparciem Kościoła. Krytyczny stosunek do nacjonalizmu wynika z tego, że stawia on naród wyżej niż Boga. Nie należy tego mylić z poparciem Kościoła dla patriotyzmu, czyli miłości do ojczyzny.

- Zdaniem Jacka Międlara myli się nacjonalizm z szowinizmem. Mówi, że nacjonalizm jest jak najbardziej w zgodzie z katolicką nauką...

- Patriotyzm jest, a nacjonalizm jest w sprzeczności. Kościół opowiada się za budową wspólnoty między narodami. Kościół nie chce też być przestrzenią, w której wyrażane są poglądy polityczne. Można je demonstrować, ale nie w kościele... To jest sprzeczne z uniwersalnym przesłaniem Kościoła.

- Czyli na manifestacjach ONR mógł?

- Nie, bo to oznacza autoryzowanie poglądów politycznych z autorytetem Kościoła. - Niezależnie od tego, o jakim światopoglądzie mówimy. Może to sprawiać wrażenie, że skoro pojawia się kapłan, to Kościół autoryzuje te manifestacje. To było nadużycie. W związku z tym ksiądz został upomniany, a następnie obraził się i opuścił zgromadzenie.

- Mówi, że nie miał wyboru. Mógł zamilknąć na 20 lat albo zrezygnować.

- Zakaz wypowiedzi publicznych obowiązuje do odwołania, a nie na 20 lat. Gdyby się podporządkował, to zakaz byłby odwołany, ale nie chciał.

- Kościół tnie po skrzydłach? Z jednej strony zakaz dla ks. Międlara, ale z drugiej dla ks. Lemańskiego.

- Nie ma cięcia po skrzydłach. Jest wzywanie do porządku kapłanów, którzy w swoich wypowiedziach publicznych popadają w konflikt z nauczaniem Kościoła. Co do ks. Lemańskiego to jego zawieszenie nie dotyczyło wypowiedzi, ale nieposłuszeństwa biskupowi. Przypomnijmy, że chodziło o mianowanie go kapelanem w jednym ze szpitali, a ks. Lemański tych obowiązków nie podjął. Księża ślubują posłuszeństwo.

- Niektórych jednak za poglądy polityczne się nie wyklucza.

- Na przykład?

- Ksiądz Kazimierz Sowa. Bryluje na wieczorze wyborczym Bronisława Komorowskiego, mówi, że Kościół zamienił się w biuro polityczne PiS. On może, a ks. Międlar albo Lemański nie mogą. To nie jest hipokryzja?

- Nie ma hipokryzji. Osobiście nie znam wypowiedzi księdza Sowy, które byłyby sprzeczne z nauczaniem Kościoła.

- Zacytuję ks. Sowę: "ależ to dzicz jednak ci pisowcy! (.) I niech mi nikt nie pisze, że za mocno, że obrażam. Po prostu mali, mściwi ludzie". Jak bardzo te pełne miłości słowa o dziczy wpisują się w nauczanie Kościoła?

- Kapłan nie powinien używać takiego języka, ale jednak nie wypowiadał się w sposób sprzeczny z doktryną.

- Jacek Międlar twierdzi, że zmuszono go do odejścia nie po kolejnych wystąpieniach politycznych, ale po tym, gdy wypowiedział się o "mafii homoseksualnej w Kościele".

- Znamy opinie władz zgromadzenia i powodem upomnień było udzielanie autorytetu Kościoła spotkaniom nacjonalistów. Natomiast w programie Jana Pospieszalskiego nie powinien on oskarżać duchownych bez dowodów. To nie mogą być insynuacje, ale twarde dowody i trzeba z tym iść do prokuratury i władz kościelnych.

Zobacz: Rafał Trzaskowski w WIĘC JAK: W polityce rzadko wybiera się kogoś, kogo się uwielbia [WIDEO]