Tak wyglada prostest pod KPRM

i

Autor: PIOTR GRZYBOWSKI (2), MAREK KUDELSKI / SUPER EXPRESS Tak wygląda protest pod KPRM

Spędziłem noc w Białym Miasteczku. Tak żyją medycy pod KPRM

2021-09-15 21:43

Pracownicy służby zdrowia nie dają za wygraną! Choć minister zdrowia Adama Niedzielski (49 l.) oraz jego nowy, zarabiający 16 tys. zł mies., wiceminister ds. dialogu Piotr Bromber (49 l.) bezlitośnie odrzucają zaproszenia strajkujących przed kancelarią premiera medyków, to ci wciąż wierzą, że szef resortu zdrowia w końcu odważy się ich wysłuchać. – Panie ministrze, pan się nie boi. Niech pan i pana nowy kolega przyjdą do nas na noc. Damy namiot, śpiwór, herbatę i ludzi z każdej profesji, którzy opowiedzą, jak wygląda praca w polskiej ochronie zdrowia od strony medyków, a nie urzędników zapatrzonych w tabelki. Wtedy na pewno zawalczy pan o nas u premiera! – mówi „Super Expressowi” Kinga Szczepańska (33 l.), lekarka z opolskiego i koordynatorka zaplecza operacyjnego „białego miasteczka”.

"Super Express" jako jedyna redakcja w Polsce był ze strajkującymi medykami przez całą dobę. Byliśmy przy tym, jak po ciężkim dniu medycy kładli się spać na zimne karimaty. Tuż przed tym wszyscy zjedli kolację i umyli się w dostawionych na potrzeby strajku umywalkach. Noc upłynęła w miarę spokojnie, chociaż co jakiś czas strajkujących budziły odgłosy przejeżdżających karetek. Protestujący wstali dość wcześnie. Około 6, 7 rano byli już na nogach, zjedli śniadanie i ruszyli do swoich zajęć. Towarzyszyliśmy im również w badaniach profilaktycznych, na dziesiątkach wykładów, setkach warsztatów. Ale przede wszystkim, byliśmy ich powiernikami w rozmowie na temat sytuacji w polskiej służbie zdrowia. Oto ich opowieść. 

Ministrze! Zapraszamy do nas na noc

i

Autor: MAREK KUDELSKI/ SUPER EXPRESS Służba Ochrony Państwa zadbała o wygodę premiera. Protestujących oddzielono kordonem, przez co piesi mają problemy z poruszaniem się
Ministrze! Zapraszamy do nas na noc

i

Autor: PAWEŁ DĄBROWSKI/ SUPER EXPRESS "Pracuję 5 dyżurów po 12 godzin tygodniowo, bo chcę godnego życia dla dzieci", mówi nam Anna z Siedlec

Będzie tak samo, albo gorzej

Zaczęliśmy od wizyty u fizjoterapeutów, zajmujących namiot na początku „miasteczka”. – To obłęd! Odpowiadamy za 12 proc. pacjentów w służbie zdrowia, a daje się na nas 1 proc. wydatków – mówi fizjoterapeuta dr Zbigniew Wroński (53 l.). - Kolejki? Następna wizyta u fizjoterapeuty w M. to styczeń 2023 roku! A jak już pacjent się na nas doczeka, to nie otrzyma właściwej opieki. Zamiast 10 wizyt w optymalnym okresie, pacjent ma 10 wizyt w dwa tygodnie, co na dłuższą metę jest dla niego tragiczne. Tkanki, kości nie zrastają się tak szybko, jak chce tego ministerstwo czy NFZ, dlatego Polacy po urazach nie wracają do pełnej sprawności. Dlaczego tak się dzieje? Chciałbym się zapytać ministra, ale ten chyba boi się tu przyjść – dodaje Wroński.

>>>Niedzielski rozwścieczył medyków. Tego się nie spodziewali

"Nie umieraliby, gdyby nie brak osób:

W kolejnym namiocie spotkaliśmy rezydenta spoza Mazowsza. – U mnie na SOR największym problemem jest to, że nie ma pielęgniarek. Cztery odchodzą na emeryturę, dochodzi jedna, której nie ma nawet jak przyuczyć do zawodu, bo nikt nie ma czasu. A nawet jak ustawowe minimum obsadzenia izby nie jest osiągane, to SOR się otwiera, stwarzając śmiertelne niebezpieczeństwo dla pacjentów – mówi nam zlękniony lekarz proszący o anonimowość. – W takim momencie ja muszę być lekarzem, pielęgniarzem i salowym. Zakładam wenflony, podaję leki, dezynfekuję gabinet, wynoszę śmieci. A media się dziwią, że na SOR są kolejki. Że umierają ludzie... Ci ludzie nie umieraliby, gdyby były kadry. A tych nie ma, bo pieniądze oferowane przez rząd to ułamek tego, co wykwalifikowana osoba zarobi na Zachodzie! – mówi zbulwersowany doktor, który z trudem hamuje łzy. - Staram się pamiętać, że jestem tu dla drugiego, ale naprawdę ciężko o tym pamiętać. U nas mówi się, że dopóki minister boi się z nami nawet porozmawiać, to będzie tak samo, albo gorzej - kwituje medyk. 

Obok w namiocie rozmawialiśmy z Zofią Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. – Kilka miesięcy temu byłyśmy bohaterkami. Teraz nie chcą z nami rozmawiać. (CZYTAJ TEŻ: Szokujące wyznanie pielęgniarza. "Na rękach umierali mi ludzie, z którymi kilka godzin temu rozmawiałem"). 

A podczas COVID-19 zmarło 220 pielęgniarek – mówi Zofia Małas. – Nowych pielęgniarek nie ma. Kondycja zdrowotna tych, co są, jest koszmarna. Jeśli ktoś pracuje przez 20 lat na nocki, to przez pięć lat nie śpi w swoim łóżku. To zabija cykl hormonalny, stąd przewlekłe choroby, rozstrój psychiczny, gwałtowne śmierci. Zrobiłyśmy statystykę. Polska pielęgniarka umiera w wieku 62 lat. 20 lat przed przeciętną kobietą. Dlaczego? Bo pielęgniarka zamiast pracować na jednym etacie, by żyć godnie, musi brać ich po kilka. Wiecie, czego byśmy chcieli? Żeby rząd zadbał o nas tak, jak dba o siebie – kwituje Zofia Małas. 

>>>Szokujące wyznanie pielęgniarza. "Na rękach umierali mi ludzie, z którymi kilka godzin temu rozmawiałem"